Tata Potwora

Blog szalonego taty

Author: Tata Potwora (Page 4 of 29)

Ciemna masa

Opowieści z wypadu Potwornickich ciąg dalszy. Pod opisanym poprzednio drewnianym domkiem znajduje się też piaskownica, którą dzieci oczywiście uwielbiają. Dużo zabawy dostarczyła już sama folia, którą dół z piaskiem został przykryty. Powiewająca jak płaszcza Batmana wisiała na płocie (celem wyschnięcia) i budziła zachwyt dzieciarni. A piaskownica, to już oczywiście wyższa szkoła jazdy. Zwłaszcza, gdy dookoła pełno jest trawy, a w bezpośredniej bliskości wylot węża ogrodowego. Niestety, źli tatusiowie nie pozwolili zamienić piaskownicy w basen pływacki. Umiarkowany entuzjazm wzbudziło też wynoszenie piasku do ogrodu. Nie da się bawić z tymi rodzicami.

@Ania Sadurska-Czochra

@Ania Sadurska-Czochra

Mimo oficjalnych zakazów Potwór i spółka zaczęli znosić do piaskownicy trawę, suche badyle, kamienie i inne dobroci znalezione w ogrodzie. Donieśli też spore ilości wody w konewkach. Nastepnie w wiaderkach rozpoczęli produkcję bliżej niesprecyzowanej substancji, nazywanej roboczo zupą. Ta została przełożona do foremek i przyniesiona na stół, aby wszyscy dorośli mogli jej spróbować. Na pytanie Taty Potwora “co to jest?”, Potwór odparł beztrosko:

– Zrobiliśmy taką masę, która wygląda jak kupa z roślinami.

Wszyscy udali, że spróbowali, powiedzieli, że jest pyszne i kazali iść sie bawić dalej. Później, gdy Tata Potwora udał się na krótką drzemkę nastąpiło apogeum. Błogi sen, o pustej, bezdzietnej, bieszczadzkiej połoninie został przerwany przez radosny okrzyk gospodyni:

– Wstawaj! Musisz spróbować masy, która wygląda jak kupa!

Tata Potwora musiał mieć wyjątkowo głupią minę, bo gospodarz dodał pospiesznie:

– Nie, to już nie jest sen.

Facebooktwittermail
Facebook

Rycerze, księżniczki i smoki

Jeśli myśleliście, że przygoda z iskrzącą zjeżdżalnią i kluczykami zamkniętymi w bagażniku, to były jedyne weekendowe wydarzenia, to jesteście, drodzy czytelnicy, w błędzie. Podczas tych pamiętnych dwóch dni w jednym miejscu spotkało się troje blogerów posiadających zusammen do kupy pięcioro dzieci. Znana i lubiana Matka Sanepid dostarczyła siebie i dwie pociechy, Tata Potwora swego potomka, a Bayushi syna i córkę. Już podczas obiadu (pysznego zresztą), gdy Matka Sanepid wyciągnęła tablet, aby sfotografować jedzenie padło sakramentne “I weź tu zaproś blogerów do domu”. Tata Potwora nie robił zdjęć jedzeniu, wychodząc z założenia, że lepiej je zjeść, zanim rzucą się inni. Z kolei Potwór zadowolił się rosołkiem i biegał radośnie z resztą dzieciarni po ogrodzie. Szczególnym powodzeniem cieszył się drewniany domek z zamykanymi drzwiczkami, drabinką, zjeżdżalnią i umieszczoną pod nim piaskownicą.

@Ania Sadurska

Dzieciarnia była zasadniczo dość zgodna. Specjalnie się nie bili, a obrażali na siebie tylko na chwilę. Może dlatego, że znają się praktycznie całe życie i lubią. W zabawie przeszkadzali oczywiście rodzicie, którzy bez przerwy próbowali założyć jakieś ubranko, zdjąć ubranko, nakarmić, zagonić do łazienki, wygonić z domu do ogrodu, z ogrodu do domu oraz zachęcić do wędzenia się w dymie z ogniska. Prędzej czy później wszystkie stwory kręciły się dookoła domku.

– To teraz Potwór jest smokiem i więzi moją siostrę – zadecydowała starsza córka Matki Sanepid.

Potwór biegał dookoła i ryczał straszliwie. W pewnej chwili zauważył, że wszystkie dzieci uciekły do domu. Stanął z dziwną miną i zawołał.

– Ale ja byłem tylko przebranym smokiem. Możecie wracać!

Pierwsza wróciła starsza córka Matki Sanepid.

– To ja się zmieniam w piękną królewnę i Ty się we mnie zakochasz. – oznajmiła Potworowi, ktory zwisał z balkoniku domku. – Idę Cię pocałować!

Potwór dalej zwisał, zaczął za to wydawać odgłosy cmokania. Królewna stanęła zdezorientowana, odwróciła się do rodziców i ze zdumieniem stwierdziła:

– O! On nie ucieka, jak moi koledzy ze szkoły.

Facebooktwittermail
Facebook

Iskry

Pierwszy weekend tego roku, który nadawał się do czegoś innego niż do szybkiego zapomnienia, Potworniccy spędzili u Wujka Potwora pod miastem. Pogoda była cudna. Słońce świeciło, bażanty grasowały koło płota, dziadkołaki przymykały chyłkiem na rowerach, a Tata i Wujek Potwora upychali w lodówce duży zapas słodowych napojów przyprawianych amerykańskimi odmianami chmielu. W tym czasie Potwór biegał trzema koleżankami i kolegą po ogrodzie. Co prawda ogród nie był miejscem, gdzie było najfajniej, dlatego co kilka chwil grawitował w stronę domu. Tam były zabawki i ciasto. Tata Potwora co jakiś czas upewniał się, że bestia uciekła ze słońca i gromkimi okrzykami zachęcał do wyjścia na zewnętrze celem zażycia niespotykanego w mieście tlenu.

iskry

Potwór po raz kolejny został wygoniony z domu. Z wielkim fochem poszedł do piaskownicy i zajął się budowaniem babek. Zachęcany przez córkę Wujka Potwora wspinał się na drewniany domek i bawił w rycerza ratującego księżniczki. Na miejscu była też zjeżdżalnia, która od słońa nagrzewała się dość mocno. Potwór oczywiście odkrył, że może się po niej poruszać w górę i w dół z pominięciem drabinki. Po pewnym zjeździe zatrzymał się zdumiony na dole i zakomunikował Tacie Potwora.

– Tato, jak pocieram zjeżdżalnię rękami to ikry lecą.

Na szczęście nie było samozapłonu, ale za to zaskoczony Tata Potwora wykazał się mistrzostwem zręczności. Zamknął mianowicie kluczyki od auta w bagażniku tegoż. Przez to Wujek Potwora miał okazję wybrać się na wyprawę do miasta po zapasowe kluczyki. Było wiele radości. Ale nikt nie spłonął.

Facebooktwittermail
Facebook

Potworojadacze

Po lekturze postów o zupie i o więzieniach Wujek Potwora doszedł do wniosku, że Potwór wyrasta na Wiedźmina. Złoczyńców wyłapie, potwory wytępi, dziewki wy… no dobra, nie posuwajmy… holender, znów niedobrze… nie idźmy aż tak daleko. Od tego czasu Tata Potwora zaczął pilniej obserwować zabawy potomka. Nie umknęły jego uwadze pojedynki ludzików LEGO – zwłaszcza te, w których złe ludki ulegały potędze dobra. Niestety zauważył, że w wielu sytuacjach zabawa Potwora odzwierciedla życie – zło wygrywa. Choć potem dobrzy składają się do kupy i dają łupnia swym ciemiężycielom. Więc trochę tak jak w tej bajce, gdzie dobry Jedi zostaje złym Jedi, ale na końcu jednak dobrym.

potworojadacze

Od rana Potwora opanował szał konstruowania ludzików. Odpowidzialność za ten stan ponosi częściowo Tata Potwora, który ujawnił dziecięciu dwa pudła zawierające około 20 kg klocków. Czyż może kogoś dziwić, że Potwór chce je wszystkie wykorzystać do budowania? Jednak szczególnie intensywnie zabrał się za budowanie postaci. Jest ich tam przynajmniej 40, jak nie więcej, więc jest z czego konstruować. Pomysły też są dość niecodzienne. O ile podwójna głowa mieści się jeszcze w normie, to już wyrastający z niej banan jakby mniej. Coraz dziwniejsze konfiguracje i połączenia ludków wzbudziły zainteresowanie zalegającego na kanapie i tradycyjnie próbującego dosypiać Taty Potwora.

– A czym właściwie są te stwory?

– To są potworojadacze. One zjadają wszystkie potwory i robią potem porządek.

Tata Potwora ma nadzieję, że nie zjedzą mu dziecka.

Facebooktwittermail
Facebook

Tylko jedno wyjście

Mama i Tata Potwora starają się żyć w zgodzie. Na palcach jednej ręki można zapewne policzyć poważniejsze spory, jakie przetoczyły się przez mieszkanie Potwornickich. Z pewnym zdumieniem cała rodzina wsłuchuje się w prawie codzienne odgłosy dochodzące z wyższego piętra. Zamieszkuje tam familia o zdecydowanie bardziej włoskim temperamencie. Wrzaski, rzucanie przedmiotami, a także ciężkim słowem są tam na porządku dziennym. Tata Potwora próbował nawet ustalić jakieś reguły, którymi rządzą się rodzinne spory sąsiadów, ale poległ z kretesem. Każda pora jest dobra, aby się awanturować – czy to 1 w nocy, czy 17. Po kilku pytaniach na ten temat, Potwór przeszedł nad dziwnymi dźwiękami do porządku dziennego, za to Tata Powora nie potrafi tego za nic zrozumieć. Wynika to pewnie z jego wrodzonego lenistwa, które każe mu oszczędzać energię i spożytkować ją na coś pożyteczniejszego – np. budowanie z klocków.

jedno_wyjscie

Pewnego wieczoru po obiadokolacji Potwór był wyjątkowo rozbrykany. Po obejrzeniu bajki nie miał jeszcze ochoty udać się na spoczynek i twardo stawiał opór zarówno Tacie, jak i Mamie. Inna rzecz, że nie musiał się specjalnie wysilać, bo Tata ledwo zipiał po całym dniu wypełnionym spotkaniami i przerabianiem dobrego na jeszcze lepsze. Mama z kolei była zajęta twórczością własną. W efekcie bestia była puszczona trochę samopas, co było jej na rękę. Inna rzecz, że Potwór, zdradzę Wam sekret, nie jest specjalnie potworny. Co więcej, mówią o nim, że jest dość grzeczny (poza chwilami, kiedy nie jest). Dlatego porozrabiał chwilę, ale gdy zobaczył, że nie przynosi to specjalnych efektów zabrał się za czytanie książeczki – nie da się bawić z tymi dorosłymi. Nadeszła jednak chwila, gdy trzeba było zagonić go do myjni rodzicoobsługowej. Potwór rozrzucił części garderoby po całym mieszkaniu i biegał świecąc gołym tyłkiem. Na karcące spojrzenia i pomrukiwania rodziców zareagował pełnym entuzjazmu okrzkiem.

– Jest tylko jedno rozwiązanie. AWANTURA!

Z niezrozumiałych przyczyn rodzice śmiali się tak bardzo, że do rzeczonej nie doszło – nie da się bawić z tymi dorosłymi.

Facebooktwittermail
Facebook

Page 4 of 29

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén