Kiedy Potwór przychodził na świat była deszczowa sobota. Nad miastem przetaczały się burze, które w połączeniu z panującą dość wysoką temperaturą zmieniały je w saunę. Na pewno nie pomagało to Mamie Potwora, ale w okolicach południa młody znalazł się zdrowo na tym świecie. Wiele rzeczy zmieniło się w życiu Potwornickich, ale patrząc z perspektywy czasu należy uznać, że potomek należy do mało kłopotliwych i nie zniechęca innych do posiadania dzieci. Szóste urodziny to dobry czas żeby spojrzeć wstecz. Tata Potwora twierdził, twierdzi i pewnie będzie się w tym utwierdzał, że narodziny syna to najlepsze co mu się w życiu przytrafiło. Coś się w tymże zmieniło, chwilami bywa ciężko, ale jest w tym też mnóstwo radości. Odkrywanie świata z młodym jest naprawdę fascynujące i bardzo pouczające. Ponieważ we wrześniu Potwór idzie do szkoły, był to najlepszy czas, aby przy okazji obchodów jubileuszu zaprosić najlepsze kumpele i kumpli na imprezę. Tę rodzice postanowili zorganizować w klubie wspinaczkowym.
Mimo niesprzyjającej pogody na miejscu stawili się wszyscy, którzy potwierdzili, że przybędą na urodziny. W niewielkim pomieszczeniu rozstawiony został poczęstunek, ale zebrana dzieciarnia ominęła go z początku szerokim łukiem. Wręczono prezenty i pognano do sali, gdzie trwało wstępne szkolenie. Najpierw nastąpiło przeplatanie lin i późniejsze wyplątywanie powiązanych dzieci. Oczywiście Potwory nie chciały specjalnie współpracować i śmieszyło je bardzo przeszkadzanie sobie nawzajem. Ale prawdziwy szał nastąpił, gdy przyszło do prawdziwej wspinaczki w poszukiwaniu zawieszonych na ścianach woreczków z kluczami do skarbów. Początkowo nieśmiało, z czasem z coraz większym entuzjazmem milusińscy pokonywali pionowe krawędzie i docierali pod sufit wysokiej hali. Prym wiodły w tym dziewczęta, które opanowały tę sztukę prawie do perfekcji. Później przyszedł czas na przeciąganie liny, gdzie obie drużyny dały z siebie wszystko przy czynnym dopingu i zaangażowaniu rodziców. Poszukiwanie skarbu też było wesołym zadaniem, jak i dopasowywanie klucza do kłódki. W środku czekaly żelki i drobne gadżety dla wszystkich, którzy odwiedzili urodziny Potwora.
Zmęczona dzieciarnia przybyła na tort – oczywiście z rysunkiem Angry Birds. Wypito bezalkoholowego szampana, upaprano siebie i okolicę kremem oraz odśpiewano sto lat. Tortu było tyle, że dojadali go jeszcze rodzice, co też sprawiło im frajdę. Wygląda na to, że urodziny Potwora zostaną przez wszystkich zapamiętane. Tata Potwora obawia się tylko trochę, że dostanie rachunek za lekcje wspinaczki, które rodzice będą musieli wykupić swoim pociechom zaszczepionym bakcylem wysokości.
Po powrocie do domu Potwór przystąpił do rozpakowywania prezentów. Książeczki, puzzle, figruki, LEGO i inne dobra sprawiły mu olbrzymią radość. Nic się nie powtórzyło, wszystko było świetne i wspaniałe. To były cudowne urodziny.