Tata Potwora

Blog szalonego taty

Author: Tata Potwora (Page 3 of 29)

Skarby

Poranki w domu Potwornickich z reguły są do siebie podobne. Około 7 rano Potwór wywabia Tatę z łóżka i rozpoczyna się cykl rytualnych aktywności. W ich skład wchodzi toaleta, ubieranie, zjadanie czegoś (lub nie, gdy bestia nie ma ochoty), mycie zębów, zabawa i wyjście do przedszkola. W weekendy oczywiście odpada ta ostatnia część. Potwór nie jest specjalnie zadowolony, gdy Tata pogania go do szybszego ubierania się i wyjścia do przedszkola. Czasem stawia też warunki, że chce iść tylko na poranne zajęcia, a potem wrócić do domu, aby kontynuować przerwaną zabawę. Zwykle jest to budowanie z klocków, albo naklejanie różnych rzeczy, ale są dni, gdy wymyślane są naprawdę cudowne zabawy.

@Ania Sadurska-Czochra

@Ania Sadurska-Czochra

Pewnego czwartkowego poranka Potwór trochę zaspał i wstał już po Tacie. Odmówił zjedzenia śniadania, natomiast postanowił bawić się w poszukiwacza skarbów, a dokładniej zapomnianych zabawek. W tym celu Tata Potwora otworzył szufladę biurka w dziecięcym pokoju. Tam lądują różne drobne zabawki, kartki pocztowe, liściki, instrukcje od jajek niespodzianek itp. To prawdziwa kopalnia różnych szpargałów. Wybebeszona na środek pomieszczenia szuflada rzeczywiście skrywała mnóstwo interesujących rzeczy. Była tam kartka świąteczna własnoręcznie poklejona przez Potwora. Znajdowały się tam także opakowania naklejek. Z nich właśnie nadszedł krokodyl, który zamieszkał pod choinką i życzył wesołych świąt. Pośród papierów znalazła się karta LEGO Club, ptasie pióra, listy z zadaniami  od zająca wielkanocnego, rosnące w wodzie dinozaury i wiele innych skarbów. Tata Potwora z fascynacją obserwował czystą radość płynącą z zachwytu zapomnianymi już zabawkami. Na dnie sterty znalazły się też dwa stare klucze. Potwór stwierdził, że są to klucze do skrzyni ze skarbami i po przedszkolu będzie ich dalej poszukiwał. To był naprawdę bardzo odkrywczy poranek.

Facebooktwittermail
Facebook

Nuda

Długi weekend stał pod znakiem słowa nuda. Wydawać by się mogło, że mając górę zabawek i milion możliwości dzieci nie mogą się nudzić. Nic bardziej mylnego. Choćby Tata Potwora stawał na głowie, zawsze okaże się, że jest nudno, czegoś nie chce się robić, albo że chce się czegoś innego. Już w czwartek na osiedlu rozstawiły się dmuchańce. Wiadomo było, że trzeba będzie się tam wybrać. Mimo niesprzyjającej aury Potwór otrzymał całodzienny karnet na szaleństwo. Ni deszcz, ni wiatr, ni śnieżyca (no dobra, śnieżycy nie było) nie mogły przeszkodzić w zabawie. Niestety nikły udział innych dzieci spowodował, że nawet dmuchańce okazały się w końcu nudne. Nie na tyle jednak, aby nie pozostać na nich do końca. Z kolei w sobotę trwało budowanie z LEGO – też nudne. Wyjazdu do babci Potwór odmówił, bo jest tam nudno. Szalał za to na placu zabaw i poszedł na próbną godzinę do nowootwartej osiedlowej sali zabaw. A potem nadeszła niedziela.

@Ania Sadurska-Czochra

@Ania Sadurska-Czochra

Tata Potwora został zwleczony z łóżka o szóstej rano, bo musiał pozwolić na budowanie zamku ze swoich klocków LEGO. Udało mu się trochę dospać, ale już po siódmej Potwór zaczął się domagać czynnego udziału w zabawach. Padało też pytanie, kiedy pojedziemy do kolegi, bo przecież to dziś. I tak to trwało do trzynastej, kiedy rodzina wyruszyła pod miasto. Potwór i kolega zaczęli oczywiście szaleć. Po licznych próbach udało się wygonić ich do ogrodu. Po pół godzinie stwierdzili, że chcą tablet, bo ogród to nuda. Kolega zaczął pokazywać Potworowi gry. W końcu tak zajął się jazdą czołgiem, że Potwór się znudził i poszedł szukać pod łóżkiem kota. Tablet został zabrany, bo nie po to się mieli spotkać, aby każdy bawił się osobno. Od tego momentu wszystko było na nie. Nie ogród, nie zabawa, nie spacer do lasu, nie jedzenie, nie picie, nie bajka, bo oni chcą tablet, a reszta to nuda. Pełne szaleństwo, ale rodzice pozostali niugięci. W końcu przyszła pora zebrać się do domu i rozpoczął się protest, że się za mało razem pobawili. I bądź tu rodzicu mądry?

Facebooktwittermail
Facebook

Potworna potworność

Dziś będzie trochę inaczej. Tata Potwora kilkukrotnie spotkał się już z zaskakującym dla niego zarzutem, że nie wolno nazywać dziecka Potworem. Stwierdzenie to padało zwykle z ust osób starszych, z pokolenia przynajmniej jednego wzwyż. Jednak nie tylko. Zapytani, odpowiadali najczęściej, że to nieładne, budzi negatywne skojarzenia, a dla niektórych stoi w jednym rzędzie z określeniami typu dziubdziuś czy pimpuś. Analizując te uwagi doszedł do wniosku, że jest w nich sporo racji. Sęk w tym, że po filmach takich jak “Potwory i Spółka” nie sposób zmienić podejścia do z pozoru strasznych stworów. Do tego młody sam często bawi się w potwora i sprawia mu to ogromną radość. Taką, gdy śmieje się całym sobą, a w oczach widać wesołe ogniki. Jest Potworem, to prawda, ale udomowionym, sympatycznym, przyjacielskim i tylko czasem troszkę strasznym. Poza tym wie, że jest określany tym mianem i zupełnie mu to nie przeszkadza. Domaga się nawet oglądania rysunków przygotowywanych przez Anię oraz czytania kolejnych wpisów. Komentuje je potem, precyzuje nieścisłe informacje i domaga się sprostowania.

@Ania Sadurska-Czochra

@Ania Sadurska-Czochra

 

Tata Potwora zastanawia się czasem czy nie oddać dziecku klawiatury, aby można było poznać jego opinię na dany temat. Niestety Tata Potwora na placu zabaw nie raz jest obiektem pełnych potępienia spojrzeń dziadków i babć, gdy woła “Potworze! Nie skacz proszę z góry drabinki!”. Dodatkowo forma Potwór, która używana jest na blogu służy ochronie tożsamości. Oczywiście każdy kto będzie chciał jest w stanie wytropić kim jest Tata Potwora, a także czym zajmuje się na co dzień. Ale jest to też forma ochrony znajomych przed zalewem zdjęć czy przesłodzonych opisów, które mogłby pojawiać się na prywatnych profilach społecznościowych. Każdy kto chce się dowiedzieć, co słychać u Potwornickich może śledzić bloga nie będąc tymi informacjami przytłoczony. Czy to dobra forma? Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno jest to jakaś próba odmiennego podejścia do sprawy. Ocenę zostawiam Tobie, drogi czytelniku.

Facebooktwittermail
Facebook

Rower

Nastała piękna pogoda. W związku z tym na tapetę powrócił temat wycieczek rowerowych. O ile w samej okolicy Potwornickich nie ma zbyt wiele miesc do takowych, choć i tak sporo, jak na niewielkie potrzeby początkujących. Potwór swój własny rower otrzymał rok temu od babci. Pod drzwi została dostarczona wielka paczka, w której znajdował się welocyped w milionie kawałków. Załączona instrukcja montażu była kserem ksera tłumaczenia z chińskiego, na angielski, na starocerkiewnosłowiański i później na polski. Jej przydatność była równa zeru, a ilość brzydkich wyrazów, którymi Tata Potwora raczył autorów tego dzieła podczas składania pojazdu wykraczała poza unijną średnią dla placów budowy. Po kilku godzinach zmagań Tata Potwora złożył rower. Był z siebie bardzo dumny. Szkoda, że w tym sezonie Potwór nie bardzo kwapił się do jeżdżenia, w czym zapewne nie pomógł nadmierny optymizm Taty. Otóż uznał on, że skoro Potwór świetnie jeździ na dwukołowcu odpychanym, to poradzi sobie z równowagą na rowerze. Dlatego też nie zamontował kół podpórek. Odbiło się to czkawką, bo Potwór zraził się do nauki.

@Anna Sadurska-Czochra

@Anna Sadurska-Czochra

Pewnego ciepłego dnia Tata Potwora miał urlop, bo trzeba było jechać z Potworem do dentysty. Później Potwór wrócił do przedszkola, a Tata obiecał, że odbierze go po zajęciach i pójdą na rower. Młody wyraził entuzjazm, co wydawało się dość dziwne. Natomiast reakcja po przyjściu z pojazdem była już do przewidzenia. Pisk, bunt, nie da rady, za trudno, nie chce, ratunku, mordują. Ale Tata Potwora był uparty i nauka trwała. Po pół godzinie Potworniccy dotarli do placu zabaw i o dziwo potomek był w coraz lepszym humorze i szło mu też coraz lepiej. Na tyle dobrze, że dał się wyciągnąć Mamie Potwora jeszcze w dwa kolejne dni. Wyraźnie zaczyna łapać tę trudną sztukę. Jeszcze jakieś dwa lata znoju i będzie można jeździć razem na wycieczki.

Facebooktwittermail
Facebook

Wyprawa

Potwór jest stworzeniem domowym. Nie specjalnie lubi dalekie wycieczki, a w podróży zaczyna się nudzić już po pierwszym kwadransie. Oczywiście daje się spacyfikować, ale jeżeli nie ma takiej potrzeby, to lepiej bestii nie pakować w samochód. Bywa jednak, że Potwór sam chce odbywać jakieś wyprawy. Od jakiegoś czasu sporadycznie dopytuje się o góry. Jednak zanim uda się skompletować siły na wypad do Zakopanego trzeba zadowalać się półśrodkami. Potwór ma olbrzymią wyobraźnię i mieści ona w sobie naprawdę wiele elementów.

wyprawa

@Ania Sadurska-Czochra

 

Po zwyczajowym budzeniu o 7 rano Tata Potwora zastał syna targającego wielkie zielone pudło z pokoju do pomieszczenia dziennego. Pakunek wypełniony jest wszelkim nieklasyfikowalnym badziewiem od skorup po kasztanach, przez ptasie pióra po popsute robocki za 2,5 zł i ulotki z jajek niespodzianek. Słowem mydło, powidło i folia bąbelkowa. Kiedy Tata Potwora dokonywał porannej ablucji z pokoju dochodziły gniewne pofukiwania Potwora, który już chciał się bawić. A zabawa ta, to proszę państwa, była podróżnicza. Cały ten sprzet potrzebny był na wyprawdę. W jej trakcie zwalczaliśmy bandytów za pomocą latarki, miecza świetlnego z pałąka po rolce antykotnej, broniliśmy się przed komarami moskitierą z folii bąbelkowej, zakuwaliśmy złoczyńców z kajdanki z łańcuszka, a potem wykopywaliśmy skarby drewnianymi łyżkami kuchennymi. A skarby też były nie byle jakie – okrągłe kartoniki z Angry Birds oraz zestaw kart z NinjaGo. Niestety wyprawa musiała zostać przerwana, bo nadszedł czas jechać do przedszkola. Ale obóz pozostał rozbity, wrócimy do niego wieczorem. Będzie super!

Facebooktwittermail
Facebook

Page 3 of 29

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén