Nie da się ukryć, że literatura fantastyczna odgrywa dużą rolę w rodzinie Potwornickich. Tata Potwora wychował się na Hobbicie i Władcy Pierścieni i usilnie próbuje zaszczepić bakcyla również w Potworze. Idzie mu całkiem nieźle, głównie dlatego, że są zestawy LEGO oparte o licencje filmowe. Same filmy też robią swoje, choć oczywiście Potwór nie może ich jeszcze oglądać, ale plakaty widział wszędzie. Zresztą podczas wyprawy do kina na inny film, Tata Potwora pokazywał na plakatach, kto jest kim w Hobbicie. Potwór chłonie taką wiedzę jak gąbka i potem oddaje przy różnych okazjach.
Tata Potwora zachorzał i wylegiwał się w łożu. Znaczy próbował się wylegiwać, bo Potwór po powrocie z przedszkola przystąpił do radosnego turlania się po rodzicielu. Dodał do tego łaskotki, gryzienie i pytanie o milion spraw. O odpoczynku nie było mowy, ale w którymś momencie rozmowa zeszła na Hobbita. Potwór dopiero skojarzył, że Hobbit to taki ludzik, a nie jakiś potworek. Posłuchał więc opowieści o wyprawie pod samotną górę, o złym smoku Smaugu i dzielnych krasnoludach. A potem powiedział:
– A w LEGO Przygoda był Gandalf.
– Tak, był, To ten dobry czarodziej.
– A tam był jeszcze Samuraj.
– Samuraj?
– Tak. Samuraj.
– Synu, samuraj, to taki japoński wojownik, nie było go w Hobbicie.
– Był, bo był dobrym czarodziejem.
– Chyba Saruman?
– No właśnie, Samuraj!