Tata Potwora

Blog szalonego taty

Tag: rodzicielstwo (Page 4 of 48)

Duchy, upiory i strzygi

Potwór dostał zaproszenie od kolegi na imprezę Halloweenową. W programie były duchy, strzygi i upiory, a dokładniej cały szereg zabaw zaplanowanych przez mamę kolegi. Do tego doszedł poczęstunek przygotowany przez rodziców wszystkich obecnych dzieci. Oraz mnóstwo hałasu. Kilkanaście dzieci zgromadzonych na relatywnie niewielkiej przestrzeni parteru domu wydawało z siebie ryki, piski i wrzaski, jakich nie powstydziłby się najlepszy horror. Ogłuszeni rodzice kryli się po kątach, starając się przetrwać nawałę dzieciową. Tata Potwora zdecydował się wspomóc przygotowane nocne podchody w pobliskim lesie. Dzięki temu zyskał dwie godziny ciszy i spokoju. Najpierw, razem z jednym z ojców, przygotowywali wszystkie atrakcje. Plątali sznurki, wieszali pająki i świecące duchy – znaczy balony z diodami.

Duchy i dynie

Potem Tacie Potwora przypadła rola rannego czarodzieja, którego muszą znaleźć w lesie i uratować dzieci. Czekając aż dzieciarnia ruszy do lasu, Tata Potwora kontemplował ciszę i spokój. Siedział sobie w lesie. Wiał wiatr. W oddali szczekały psy. Szumiały liście. Było cicho i spokojnie. A potem dzieci zostały spuszczone ze smyczy. Rozległ się potworny hałas i dzieciarnia wybiegła na podwórko. Rodzicom jakoś udało się nad nimi zapanować, ale ostrzegli młodzież, że w lesie może być niebezpiecznie.

– Tam mogą być duchy! – powiedziała mama gospodarza.

– Nie boimy się duchów! Jak je zobaczymy, to zrobimy na nie kupę. – odparł dzielny gospodarz.

– A potem na nie narzygamy! – dorzucił równie rezolutnie Potwór.

Kryjący się za drzewem za płotem Tata Potwora stłumił chichot i czekał na przybycie ratunkowych dzieci. Gdy w końcu dotarły miały za zadanie posypać go magicznymi liśćmi. W rezultacie Tata Potwora znalazł się pod górą gnijącego listowia, został skopany w podołek i kostki oraz pociągnięty za ucho. Dzięki temu ozdrowiał i ruszył na poszukiwanie zakopanego w okolicy skarbu. Potwór był strasznie dumny, że jego rodziciel jest czarodziejem. Inne dzieci wyrażały natomiast pewne wątpliwości.

– Ale pan jest prawdziwym czarodziejem?

– A gdzie pana różdżka?

– A dlaczego świeci pan telefonem?

– A może mi pan wyczarować kredki?

Było wiele radości. W końcu ekipa powróciła do domostwa, a czarodziej oddalił się na chwilę, aby pozbierać pozostawione w lesie utensylia. Zabawa trwała jeszcze kilka godzin. Dzieci były szczęśliwe, rodzice ogłuszeni, a okoliczna zwierzyna emigrowała w Bieszczady. Tata Potwora był pełen podziwu dla organizatorki. A podobno na horyzoncie są urodziny kolegi Potwora. Trzeba nabyć zatyczki do uszu.

Facebooktwittermail
Facebook

Dziewczyna i chłopak

Wydawało się, że jak dotąd sprawy damsko-męskie niespecjalnie zajmowały Potwora. Wśród kolegów i koleżanek pojawiały się oczywiście pierwsze zakochania, ale Potwór pozostawał na to wszystko obojętny. Rodzice uznali, że ma jeszcze czas na takie zabawy i specjalnie go o te sprawy nie wypytywali. Tymczasem dochodziły ich słuchy, że jeden kolega zakochał się w takiej koleżance, a tamten w innej, a ta koleżanka to znów zaczepia Potwora i chyba się w nim zakochała. Ten jednak pozostawał oazą spokoju. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy, bo na arenę wkroczyła dawna koleżanka z przedszkola. Brzmi to, jakby spotkali się ponownie po czterdziestu latach, a nie po dwóch miesiącach, ale skala wydarzeń jest adekwatna. Świetnie się razem bawili na placu zabaw, potem odprowadzali razem dalej niż wynikałoby to z tradycyjnej drogi do domu. Coś się kluło. A potem Potwór zaprosił ją na obchody urodzin, a potem ona jego.

dziewczyna i chłopak

Podczas tej drugiej imprezy Tata Potwora udzielał się towarzysko i rozmawiał z rodzicami Koleżanki Potwora. Rozmowa szła gładko, dzieci latały dookoła, hałas był nieziemski i generalnie było jak to na takich spędach bywa. Gdy zbliżał się czas zakończenia imprezy Tata Koleżanki podszedł do Taty Potwora i stwierdził tylko, że młodzież siedzi razem na pufach i sprawa wygląda poważnie. Chwilę później wrócił Potwór i skierował się z Tatą do wyjścia. W samochodzie rozmawiali o tym, że było fajnie na imprezie i wtedy Potwór rzucił bombą.

– Bo wiesz, ja jestem jej chłopakiem.

– O! – zainteresował się Tata Potwora – A co to znaczy?

– No, że się spotykamy i ona jest moją dziewczyną, i posłała mi buziaka, i ja się zawstydziłem.

No i pięknie. W końcu dopadło i Potwora. Ale trzeba przyznać, że w sposób bardzo cywilizowany i sympatyczny. Do tego rodzice Koleżanki Potwora to fajni ludzie, więc raczej nie pogonią Potwora ze strzelbą. A przynajmniej nie na tym etapie.

Facebooktwittermail
Facebook

Zombie nie są dobre do rozbawiania

W ubiegły weekend Potwór postanowił podpaść rodzicom. Na pierwszy ogień poszedł Tata Potwora, który został wyrwany z łoża sobotnim rankiem, gdy słońce dopiero nieśmiało próbowało wyciągnąć się zza horyzontu. Od startu Potwór jęczał, że Tata ma obdzownić wszystkich rodziców jego znajomych, bo on się koniecznie musi do kogoś wybrać w odwiedziny.

Na nic nie zdawały się tłumaczenia, że pora jeszcze wczesna oraz, że takie sprawy należy ustalać z wyprzedzeniem większym niż kilka godzin. Potwór chodził i jęczał. Tata Potwora klął pod nosem i od 9 rano zaczął wysyłać kontrolne smsy. Okazało się, że większość kumpli Potwora albo gdzieś wyjechała, albo zaraz wyjedzie i nie ma szans na domówkę w sobotę. Udało się tylko ustalić spotkanie z koleżanką na niedzielę. Ale tego bestii było mało. Dalej jęczał.

rozbawianie

Tata Potwora miał serdecznie dość. Potem wstała Mama Potwora i przejęła na chwilę potomka, zabierając go na zakupy. Sam chciał iść, więc kto mu będzie bronił. Potem się okazało, że jeden kumpel jest na miejscu i mogą się spotkać na placu zabaw.

Opieka spadła na Tatę Potwora, który miał chęć obu młodych ludzi udusić, bo robili wszystko, aby go rozsierdzić – uciekali, próbowali wbiegać na ulicę itp. Gdy dzień się skończył, Tata Potwora był wymordowany jak po tygodniu pracy. A potem przyszła niedziela.

Rano Potwór był nawet znośny, ale całą swoją negatywną energię wyładował na Mamie Potwora, którą oskarżył o złośliwe zablokowanie internetu w tablecie (zawsze ma zablokowany), żeby nie mógł oglądać zdjęć Pokemonów. Potem dosypał soli na ranę odmawiając sprzątania.

Mama Potwora miała dość i gdy przyszła koleżanka Potwora postanowiła opuścić domostwo i pójść poćwiczyć. Na tę wiadomość Potwor zareagował entuzjastycznie.

– Zostajemy tylko z Tatą. Jupi!

– Czemu jupi? – zapytała przytomnie koleżanka

– Bo Tata pozwala na więcej. I jest świetny w rozbawianiu.

– A mama nie? – wątpiła koleżanka, która ma chyba inne doświadczenia.

– Nie tak bardzo. A poza tym jak wstaje, to mówi, że jest zombie.

Tata Potwora leżał i kwiczał ze śmiechu. Niestety, nie wiadomo dlaczego, Mama Potwora przestała się do niego odzywać.

Facebooktwittermail
Facebook

Kałuże to naturalne środowisko dla Potwora

Ostatnimi czasy aura nas nie rozpieszczała. Przenikliwe zimno i padający deszcz, spowodowały, że na chodnikach i ulicach pojawiły się kałuże. Potwór musiał przestać nosić wyjątkowo przemakalne trampki, a rodzice stanęli przed koniecznością zakupu nowych kaloszy, bo ze starych dziecko po prostu wyrosło. Przyszły w samą porę, bo Tata Potwora zastanawiał się już czy nie trzeba będzie nabyć pontonu, albo innego kajaka. Potwór radośnie kicał w nich do szkoły, za nic mając rwące rzeki płynące ulicami. Oczywiście radośnie było tylko ze względu na kałuże, a nie na konieczność udania się do szkoły. Jednak lepszy taki motywator niż żaden.

Potwór kocha kałuże

Zazwyczaj Tata Potwora odprowadza potomka do szkoły trzy razy w tygodniu, ale praktycznie nigdy z niej nie odbiera. Wynika to z prostego faktu, że kończy pracę zazwyczaj później niż Potwór wychodzi ze szkoły. Jednak w tym tygodniu wyszło trochę inaczej, bo ze względu na poranne wdrożenie, Tata Potwora wrócił wcześniej. I tym samym spadł na niego przywilej odbioru dziecka ze szkoły. Potwór się wielce zdziwił, ale też ucieszył. Mniej się ucieszył, że nie może iść na plac zabaw, bo strumienie deszczu skutecznie do tego zniechęcały.

Jednak po drodze natrafił na kałuże. Dużo kałuż. I zaczął po nich skakać, bo jak wiadomo, są one środowiskiem naturalnym Potwora. I skakał pełen zapału i radości. Aż w pewnym momencie, rozległo się głośne “plusk” i dziecię zamarło.

– Co się stało? – zapytał Tata Potwora.

– Chyba za mocno skoczyłem, bo nalało mi się dużo wody wierzchem.

Po czym skakał dalej, równie intensywnie. Bo w sumie nie miał się już czego obawiać.

Facebooktwittermail
Facebook

Jesienny brak sił

Zazwyczaj Tata Potwora lubi jesień, ale w tym roku dopadło go chyba totalne przesilenie. Jesienny brak sił objawia się ogólnym spadkiem nastroju, co w przypadku cierpiącego na ciężką depresję Taty Potwora nie jest niczym zaskakującym. Zazwyczaj wie, jak sobie z takimi objawami radzić – najeść się, napić czegoś dobrego i zarobić pieniądze. Ale są takie dni, gdy nawet to nie wystarcza. Jesienny brak sił jest w tym roku szczególnie dotkliwy, gdy Tata Potwora patrzy na kamery TOPR-u.

Śniegu w wyższych partiach gór ciągle przybywa, a to oznacza, że w tym roku można już zapomnieć o atakach szczytowych. Oczywiście wiadomo, że zimą też można chodzić po górach, ale wymaga to zastosowania odpowiedniego sprzętu – oraz jego zakup, co jest obecnie dość problematyczne. Można jechać w niższe góry, ale nawet tam pogoda nie sprzyja wędrówkom, nie mówiąc już o tym, że Potwór odmówił chodzenia po jakichkolwiek górach w najbliższym terminie.

Jesienny brak sił
Jesienny brak sił nie pomaga w zmaganiach z codziennością. O ile dużo pozytywnej energii wprowadza sam Potwór, o ile oczywiście nie jęczy, że nie pójdzie do szkoły, nie odrobi pracy domowej, nie pójdzie się umyć i nie, bo nie. Również praca sprawia Tacie Potwora satysfakcję, zwłaszcza, że nie musi wchodzić w specjalną interakcję z użytkownikami serwisu, którzy prezentują poziom, jaki prezentują i szkoda na to po prostu czasu.

Cieszą oczywiście książki, komiksy, zabawki i inne dobra, które trafiają do recenzji. W końcu nie istnieje takie pojęcie, jak “za mało klocków LEGO”, czy “za mało książek”. I mimo tego jest jakoś słabo. Coś tam ciąży na horyzoncie związanego z finansami. Coś dręczy i psuje nastrój. Bardzo szybko znikają siły. I powoli zaczyna brakować pomysłów na to czym się podratować. To pewnie chwilowe. Lada dzień minie i znów będzie pięknie. A tymczasem trzeba się dzielnie trzymać i walczyć ku chwale. Nie wiadomo czyjej lub czego, ale podobno trzeba. 

Facebooktwittermail
Facebook

Page 4 of 48

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén