Tata Potwora

Blog szalonego taty

Month: Lipiec 2016 (Page 2 of 2)

Randka w życiu dziecka. Czy aby nie za wcześnie?

Podobno nie ma nic piękniejszego w życiu ludzi niż umawiać się na randkę. Niektórym tańczą w brzuchu motyle (osobiście bym raczej nie zjadał, ale co kto lubi), inni się pocą, a jeszcze innym serce chce wyskoczyć z klatki piersiowej. Jakby się nad tym głębiej zastanowić, to randka jest strasznie stresogennym i niezdrowym zjawiskiem. Dlatego Tatę Potwora przerażają przynoszone przez Potwora opowieści o szkolnych miłościach. Jak dotąd ogranicza się to jedynie do stwierdzeń, że ten i ów jest zakochany w tej i owej. Indagowany o objawy rzeczonego zakochania Potwór zazwyczaj opowiada o wzajemnym zaczepianiu, chodzeniu ze sobą podczas przerw czy gonieniu przy zabawie w rekina. Sam Potwór raczej nie ujawnia specjalnego zainteresowania tym tematem. Owszem, coś tam się w szkole dzieje, nawet jego najlepszy kumpel klasowy jest ponoć w kimś zakochany.

randka

Pewnego dnia Potworniccy wybrali się w odwiedziny do kolegi Potwora. Jak zawsze dzieciaki bawiły się świetnie, a rodzice obserwowali ich wyczyny i cicho podśmiewali się z co lepszych haseł. W pewnym momencie Potwór wyjawił koledze, że następnego dnia ma jechać do wesołego miasteczka. Co więcej, na tę wycieczkę jedzie z Mamą Potwora oraz koleżanką i jej mamą. Wywołało to żywą reakcję kolegi, choć zdecydowanie nie taką, jakiej oczekiwał Potwór.

– Idziesz z nią na randę?

– Nie. Jedziemy do wesołego miasteczka. – Potwór był trochę zdziwiony, dlaczego pytanie jest o dziewczynę, a nie lunapark.

– Na randę? – drążył temat kolega budując nowego ludzika z klocków.

– Nie! To jest dla niej niespodzianka. – Potwór zręcznie odparł atak.

– Randa? – kolega wyraźnie się zafiksował na temacie.

– NIE! Żadna randa! – wypalił zdenerwowany Potwór, po czym taktycznie zmienił temat na piłkę nożną.

Tata Potwora starał się zbytnio nie chichotać, choć było to wyjątkowo trudne. Zwłaszcza, że widział, że Potwór ze zdenerwowania zaczyna puszczać dym uszami. Wygląda na to, że randka, nawet z lubianą koleżanką, jest jeszcze daleko na liście jego zainteresowań. Może i dobrze, po co ma sobie chłopak psuć zdrowie w tak młodym wieku.

Facebooktwittermail
Facebook

Samodzielność siedmiolatka

Potwór skończył siedem lat. Tata Potwora ze zdumieniem dostrzega, jak jego mały synek osiąga samodzielność w kolejnych dziedzinach życia. Z każdym dniem jest tego coraz więcej i więcej. Zaczyna się też pytać, kiedy będzie mógł sam wychodzić na plac zabaw. Gdyby harcowisko było widoczne z okna, to pewnie mógłby już teraz. Jednak tak nie jest, a po drodze jest też kawałek osiedlowej uliczki. Niby nie ma na niej specjalnego ruchu, ale gęsto zaparkowane po obu stronach auta powodują, że dziecko nie jest w stanie zza nich zobaczyć czy coś akurat nie jedzie. Tam, gdzie młodość spędzał Tata Potwora, cały plac zabaw, łącznie z górką saneczkową, widać było z okna. W rezultacie koło godziny 19 wieczorem z balkonów rozlegały się ryki rodziców “Staszek do domu” czy “Hanka wracaj”. A z placu zabaw dobiegały inne wrzaski “Jeszcze pięć minut”. Tata Potwora ma czasem wrażenie, że za jego młodości dzieciom wolno było więcej, chociaż może się mylić. Z jakiegoś powodu tłamsimy w dzieciach samodzielność, do której te rwą się każdego dnia.

samodzielność

Oczywiście Potwór jest samodzielny tylko wtedy, gdy jest mu to na rękę. W większości wypadków nie jest i próbuje się wyręczać rodzicami. A to nie pójdzie po miseczkę na skórki od bobu, a to nie ma łyżeczki do tarty owocowej, a to by się napił. Coraz częściej słyszy w odpowiedzi, że może poszukiwane przedmioty zebrać samodzielnie. I, ku wielkiemu zaskoczeniu Taty Potwora, zazwyczaj po nie idzie. Z pełną zrezygnowania miną, jakby przygnieciony ciężarem całego świata. Jest to tak komiczne, że Mama i Tata Potwora z trudem tłumią śmiech. A przecież nie można śmiać się z dzieci, bo jest to niewychowawcze. Są też takie chwile, gdy Potwór za nic w świecie nie chce podporządkować się regułom domowym i rytmowi dobowemu. Odmawia pójścia do myjni, co po tarzaniu się w piaskownicy i po trawniku jest raczej wskazane. Nie chce iść spać czy myć zębów. Nie działa na niego ni groźba, ni prośba. Są też takie dni, gdy Potwór znika w łazience, myje się sam, przebiera w strój do spania, pakuje do łóżka i zerkając na stojących z opadniętymi szczękami rodziców mówi:

– No co? Przecież siedmiolatek musi być czasami samodzielny.

Facebooktwittermail
Facebook

BFG: Bardzo Fajny Gigant – po prostu ładna baśń

Dzięki bardzo miłemu gestowi koleżanki z pracy Taty Potwora, mieliśmy okazję wybrać się na BFG: Bardzo Fajny Gigant. Ekranizacja powieści Roalda Dahla, w reżyserii Stevena Spielberga, to piękna i mądra baśń. Opowieść o pochodzącej z sierocińca Sophie, której udaje się nocą zobaczyć bardzo Fajnego Giganta, skupia się na budowaniu przyjaźni między skrajnie odmiennymi istotami. Choć początkowo BFG porywa Sophie, to tak naprawdę nie chce jej zrobić krzywdy. Bardziej potrzebuje kogoś, z kim mógłby się zaprzyjaźnić i dzielić swoją pasję do łapania snów. Niestety we własnej krainie nie ma lekko, bo jest, jak na standardy swej rasy, karłem, wyszydzanym przez pozostałych gigantów. Szybko udaje mu się zyskać przyjaźń Sophie, która jest zachwycona łapaniem snów. Niestety inni giganci odkrywają, że ludzka dziewczynka przeniknęła do ich krainy i chcą ją pożreć. To chyba najbardziej straszące sceny w filmie, ale umiejętnie rozładowane humorem.

BFG: Bardzo Fajny Gigant

Humoru w bajce zresztą nie brakuje. Nawet jedna, trochę toaletowa, scena jest naprawdę zabawna bez zbędnej wulgarności  i wywołała olbrzymią wesołość wśród dzieciaków. Potwór bardzo przeżywał film, z zaaferowaniem oglądając kolejne wydarzenia i ciesząc się z pozytywnego zakończenia. W filmie nikt nie ginie, więc dzieciarnia nie dozna traumy. Jest plastycznie, kolorowo, chwilami strasznie, a chwilami zabawnie. To bardzo dobra, choć trochę staroświecka bajka. Nie na wyrost są reklamy mówiące, że to E.T. dla nowego pokolenia. Całość uzupełnia pięknie przygotowany dubbing. Trzeba przyznać, że wykonano tu kawał dobrej roboty. Dzięki temu baśń jest doskonale dopasowana do oczekiwań młodszej widowni. Jest pięknie, wzruszająco i bajkowo. Tak, jak powinno być. Potwór wyszedł z kina zachwycony i mówił, że wszystko mu się podobało.
Jedyny zgrzyt podczas seansu nastąpił jeszcze przed nim. Nie wiem czemu przed bajką dla dzieci wyświetlany jest zwiastun filmu “Złe Mamuśki”, gdzie leje się alkohol, panie rzucają ciężkim mięsem i opowiadają o aktach seksualnych. Potwór świetnie czyta napisy i w którymś momencie musiałem mu po prostu zasłaniać oczy. To był naprawdę mało przemyślany krok – może warto to zmienić przy kolejnych seansach?

Facebooktwittermail
Facebook

Page 2 of 2

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén