Jakiś czas temu pisałem o tajemniczej zabawie w rekina. Nie wiem czy rzeczona rozrywka trafiła na wszystkie bawialnie w Polsce, ale na pewno grasuje po osiedlowych placach w okolicach Potwornickich. Zabawa ta jest lubiana przez praktycznie wszystkie dzieci, a nawet młodzież. Co prawda ta ostatnia woli raczej siedzieć na drabinkach i grać w Minecrafta na tabletach i telefonach, albo opowiadać ile to kasy wydała na dodatki do LoL-a czy innego pochłaniacza czasu.
Po raz pierwszy ten zwyczaj zaobserwowałem już jakiś rok temu. Potwór był wtedy raczej biernym uczestnikiem rekinienia. Zasady zabawy są zmienne, choć podstawa pozostaje raczej stała. Jedno z dzieci jest rekinem. W tej roli może występować też naiwny rodzic, który nieopatrznie da się w tę zabawę wciągnąć. Zły rekin buszuje dokoła drabinek i zjeżdżalni, na których gromadzą się uczestnicy rozgrywek. Zebata ryba nie ma wstępu na wyższe poziomy i musi dosięgnąć płetwami kogoś, kto zostanie wtedy jego następcą. Czasem następuje powódź i wtedy rekin może wejść wyżej i polować na ofiary również tam. Pojawiają się też opcje ułatwiające, jak “a ja mam teraz stopa i nie można mnie zjeśc”, albo granat, który odpędza zwierzę. W zasadzie nie ma tygodnia, aby nie pojawiła się jakaś nowa opcja zabawy w rekina. Jest bardzo lubiana przez dzieci i chyba jako jedyna łączy różne pokolenia. Ewoluuje dość naturalnie i raczej nie prowadzi do większych obrażeń cielesnych.
W tym miejscu warto przypomnieć Potworowe przemyślenia dotyczące miłości i rekinów. Wydaje się, że zabawa w rekina jest dość mocno połączona z amorami.
- Jak się nie bawi w berka rekina, to ucieka przed tym w kim jest zakochany. Np. kolega uciekał przed jedną dziewczynką.
A po czym poznać, że koleżanka zakochała się w Potworze?
- Jak była rekinem to cały czas ganiała z taką miną (tu robi minę). I mnie prawie pocałowała.
1 Pingback