Tata Potwora

Blog szalonego taty

Tag: jak być tatą

Pyskata buła

Mama Potwora wykryła, że może pozbyć się męskich Potworów z domu w niedzielę wysyłając ich na warsztaty piekarnicze. Zwleczony z łoża o poranku Tata Potwora już o dziesiątej niedomaga i nie bardzo ma siły myśleć, a co dopiero gdzieś chodzić czy jechać. Turla się jednak z Potworem do garażu. Ten głośno wyraża swoje niezadowolenie ze spaceru “Nogi mnie bolą! Dlaczego nie przyprowadziłeś samochodu? Ja nie chciałem iść do garażu, bo to jest nudne!”. Tata Potwora wcale się mu nie dziwi, bo sam jest śmiertelnie znudzony, a slalom gigant między psimi odchodami trudno uznać za godziwą rozrywkę. Zapięty w foteliku Potwór prosi o hałaśliwą muzykę. Tatę Potwora czerep nawala tak, że przed oczami latają mu wściekłe satanistyczne nietoperze, ale sam sobie zgotował ten los.

Pyskata buła

Zawiązany w fartuszek i czepek piekarski Potwór jest wyraźnie zaintrygowany. Najpierw nie chce zostać sam, ale już po chwili rozrabia jak pijany zając w kapuście na warsztatach i gada niczym wiking Pyskacz z “Jak wytresować smoka”. Wzbija w górę chmurę mąki, a potem marudzi “Nie lubię mazi! To jest kleiste!”. Słychać go najbardziej z całego stada Potworów. Ciasto lata w powietrzu, ale widać, że dla personelu to nie pierwszyzna i szybko ustawiają towarzystwo do pionu. Potwór lepi bułę, jakby rogalik i coś co Tata Potwora nie wie, bo wyobraźnia ogłosiła strajk prewencyjny. Kelnerki przynoszą pierniczki, które dziatwa smaruje różnymi lukrami. Z niejakim zdziwieniem Tata Potwora odkrywa, że potomek ma lukier w uchu, bo na nosie można się było spodziewać. Potwór pożera przygotowane pierniczki i pół pojemnika słonecznika – Tata Potwora podejrzewa, że inni rodzice sądzą, że go w domu głodzi. Później następuje wypad na rynek, gdzie przez kwadrans Potwór stara się przyprawić o zawał każdego napotkanego gołębia. Nadeptuje jednego na ogon, a drugiego trafia “z dyńki”, gdy ten przelatuje obok. Wygląda na bardzo zadowolonego z siebie. W samochodzie regeneruje siły bułeczką. “Wiesz Tato, to chyba nie jest moja bułeczka, ale nie szkodzi, bo też dobra”.

Facebooktwittermail
Facebook

Nie trzeba się bać

Potwór z uporem godnym lepszej sprawy przenosi cały swój zestaw zabawkowych narzędzi do pokoju. Tata Potwora obserwuje te działania schowany za odpowiednio grubą książką. Piły, młotki, gwoździe, śrubki i inne utensylia w końcu lądują w dużym pokoju obok biurka. Potwór rozkłada je uważnie, znajdując każdemu odpowiednie miejsce. Skupiony jest tak, że wcale nie gada. Groza sytuacji rośnie. Tata Potwora zastanawia się jak taktycznie zabarykadować się w łazience i ile będzie go to kosztować w prezentach dla pozostawionej samopas Mamy Potwora. Z niejakim zdziwieniem orientuje się, że Mama Potwora wybyła z domu w celach zakupowych, więc ucieczka nie wchodzi w rachubę. Potwór tymczasem targa wielką pufę i układa obok narzędzi zbrodni. Ocenia chwilę swoje dzieło, po czym chwyta młotek i kombinerki i woła:

– Tata chodź do dentysty. – widząc przerażoną minę Taty Potwora dodaje – Nie trzeba się bać.

Nie trzeba się bać

@Ania Sadurska-Czochra

Przy tej okazji Tata Potwora orientuje się, że u prawdziwego dentysty był chyba przed narodzinami Potwora i że jak tam w końcu pójdzie to rzeczywiście zaoferują mu młotek i obcęgi. Tym samym Tata Potwora dołącza do grona niezadbanych facetów, którzy nie zasługują na piękne, niezależne, zmotywowane do działania, polskie kobiety – w tym również Mamę Potwora – jak pisze kolega Jakub Ż. Pies dmuchał, że Tata Potwora ostatni raz wyspał się jakieś 2 lata temu, pracuje zawodowo, łapie fuchy i staje na głowie, aby zapewnić wikt i opierunek Potwornickim. Powinien jeszcze 5 razy w tygodniu chodzić na basen i siłownię, do stylistki i co miesiąc zmieniać ciuchy na jeszcze nowsze. Powinien, ale widocznie nie chce, bo jest leniwym Starym Potworem. Tylko koszulki “żonobijki” mu brak. Może trzeba nabyć?

Facebooktwittermail
Facebook

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén