Tata Potwora biega po domu jak opętany. Za pięć minut musi pójść do garażu po auto, żeby odwieźć Potwora do przedszkola i samemu nie spóźnić się zbytnio do pracy. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że Potwór wybrał akurat ten dzień żeby sobie dłużej pospać. To nie może być sobota, albo niedziela, nie nie. Wtedy Potwór wstanie o 5 rano i zażąda budowania trasy samochodowej na pół mieszkania i aktywnego uczestnictwa w zabawie. Delikatne sposoby wprowadzenia Potwora w stan świadomości spełzają na niczym. Próba wpuszczenia do pomieszczenia odrobiny światła zewnętrznego kończy się gniewnym pomrukiem “Tata, nie odsłaniaj rolety. Ja chcę jeszcze spać!”. Śpi się po prostu.
No pięknie. Jak w środku nocy Potworowi spadnie kołdra to nie ma przebacz tylko jest ryk “Tata kołdra” i nie ma, że Tata Potwora chciałby może choć raz przespać całą noc bez przerw. Wieczorami, gdy następują próby zagonienia Potwora do łóżka też lekko nie jest. Zwykle ten proces łaskawie przejmowany jest przez Mamę Potwora, ale czasem pada też na Tatę, który jakimś cudem zdołał przeczytać kolejne dwie strony w książce zaczętej w lipcu roku ubiegłego. Wieczór zapowiada się wesoło, bo Potwór jest nadzwyczaj rozbudzony i radosny. Po dwóch bajkach żąda włączenia piosenek OTTO. Wszystko pysznie, tylko Tata Potwora słucha ich już po raz nie wie który i dostaje szczękościsku. Z drugiej lepsze to niż “Będzie zabawa z oną, co to tańczy dla mnie całą noc”, które to przeboje Potwór przynosi z przedszkola. W rzeczonym OTTO śpiewają o usypianiu dziecka i Tata Potwora czuje, że podzielają jego ból. Ostatecznie godzinę później wypełza na palcach z sypialni Potwora. Dochodzi 23. A przecież powinien jeszcze zadbać o dom i siebie, żeby zasłużyć na… sami wiecie na co. Najwyraźniej nie chce.