Tata Potwora przeklina zdecydowanie za dużo. Może to efekt codziennej pracy z ludźmi, w niełatwej branży, a może po prostu schamiał już do reszty. Na szczęście dla Potwora i Mamy Potwora stara się znacząco ograniczać używanie brzydkiego słownictwa w ich towarzystwie. Nie zawsze się to udaje, zwłaszcza podczas jazdy po zakorkowanym na amen mieście, gdzie przekleństwa same cisną się na usta. Co prawda znajomi pocieszali Tatę Potwora, że nie ma znaczenia czy klnie w domu, czy nie, dziecko i tak przyniesie pełen repertuar z przedszkola. Dlatego też Tata Potwora oczekiwał czy tak będzie rzeczywiście, ale najgorszym użytym przez bestię słowem było dotychczas “kurde”. Nie jest zatem źle.
Pewnego dnia Potwór wrócił do domu w złym humorze. Grymasił przy obiedzie i generalnie nie bardzo umiał znaleźć sobie miejsce. Do tego chciał, aby mu wymyślać zabawy, a każdy pomysł rodziców kwitował gniewnymi pomrukami, że nuda i że nie chce. W końcu pomaszerował do swojego pokoju i zaczął rozrzucać klocki. Zwykle mu się to nie zdaża, więc Mama Potwora podążyła za nim. Na prośbę o przestanie stwierdził tylko “no kurde!” i poszedł czytać książkę. Mama nie była zadowolona i wystosowała szereg sprawdzonych nardzędzi wychowawczych w rodzaju pogadanki i stwierdzeń, że przekleństwa nie powinny być w domu Potwornickich używane. Na całą reprymendę Potwór stwierdził: Przecież to nie jest brzydko jak… i tu wymienił imponujący repertuar słów wulgarnych – Znam, ale nie używam!