Tata Potwora

Blog szalonego taty

Tag: praca

Klocki LEGO kolego

Wbrew temu, co sądzili koledzy i koleżanki Taty Potwora, potomek nie znienawidził rodziciela za wyjazd do Billund. Potraktował całą sprawę z prawdziwie stoickim spokojem. Stało się tak z wielu względów. Przede wszystkim doskonale wiedział, że Tata jedzie tam w ramach pracy, a jak wiadomo do pracy dzieci się raczej nie zabiera. Po drugie wie, że wspólna rodzinna wyprawa do LEGOLANDU planowana jest na przyszły rok i bardzo się na nią szykuje. Oczywiście poprosił o jakąś pamiątkę z wyprawy do siedziby LEGO, ale nie miał wygórowanych oczekiwań. Dostał dwa Mixele, których jeszcze nie miał w swojej kolekcji, ale chyba najwięcej radości sprawił mu duński katalog LEGO. Przez dwie godziny siedział i porównywał go z polskim, starając się znaleźć wszystkie różnice. Do tego rozszyfrowywał duńskie słowa, a więc tym samym łapał podstawy języka. Oglądał też z uwagą wszystkie zdjęcia i filmiki, jakie Tata Potwora przywiózł z wyprawy. Interesowała go też praca projektanta LEGO.

Wejście do siedziby LEGO

Tata Potwora opowiadał o wszystkich niuansach pracy dla najsłynniejszego twórcy zabawek na świecie. Potwora szczególnie zainteresował fakt, że projekt każdego zestawu trwa około 18 miesięcy, co oznacza, że twórcy już dziś wiedzą mniej więcej, co trafi na rynek na początku 2018 roku. Oczywiście pytał tatę czy udało mu się zdobyć jakieś informacje na ten temat. Jednak dowiedział się, zgodnie zresztą z prawdą, że nikt nie chciał i nie mógł udzielić takich informacji. W końcu jest to tajemnica. Podczas wieczornej rozmowy Potwór stwierdził, że byłoby fajnie, jakby Tata Potwora pracował w LEGO. Na pytanie dlaczego odparł:

– Bo robiłbyś niesamowite rzeczy, a ja mógłbym zostać twoim pomocnikiem. I wiesz co tato? Jak dorosnę to zostanę projektantem LEGO.

Po czym poszedł budować własne zestawy. Nie ma to jak łyk inspiracji.

Facebooktwittermail
Facebook

Zmiany, zmiany, zmiany

W życiu Taty Potwora następują dziś duże zmiany. Po ponad 5 latach zmieniam pracę. Opuszczam public relations i wracam do zawodu dziennikarza. W podjęciu tej decyzji pomógł mi ten blog, bo od maja będę zajmował się dziennikarstwem parentingowym w portalu http://mamdziecko.interia.pl/. Można powiedzieć, że jest to dla mnie naturalny kierunek rozwoju. Będę miał przyjemność pracować w zespole ze wspaniałą dziennikarką Moniką Szubrycht. Nasza wizja tego, jak może wyglądać taki portal są bardzo zbieżne, mamy milion pomysłów i liczę, że spodobją się one również czytelnikom mojego bloga.

zmiany

Tata Potwora oczywiście nie zniknie, bo jest blogiem osobistym. Może niektóre tematy, które będą przewijały się tutaj, doczekają się poważnego rozwinięcia w portalu. To bardzo pozytywna zmiana, która nie byłaby możliwa bez zaangażowania i pomocy wielu osób, ale głównym sprawcą był tutaj z pewnością Michał Ostasz (dziennikarz portalu facet.interia.pl, człowiek, którego lata temu miałem zaszczyt wprowadzać w arkana zawodu), który pewnego pięknego dnia napisał “Adam, a może chciałbyś u nas pracować?” i podrzucił ogłoszenie rekrutacyjne. Potem to już była prawdziwa lawina, choć nie ukrywam, że biłem się z myślami – to poważna zmiana i trochę żal było mi zostawiać zespół, z którym pracowałem przez ostatnie lata. Jednak klamka zapadła. Czeka mnie mnóstwo pracy, ale liczę, że będzie świetnie.

Podsumowując. Tata Potwora podejmuje nowe wyzwanie, ale zostaje z Wami.

Facebooktwittermail
Facebook

Wizytacja

Tata Potwora pracuje. To się podobno niektórym przytrafia. Potwór dobrze o tym wie i dość regularnie domaga się zabrania go do biura. Jakoś nie przyjmuje do wiadomości, że nie może tam bywać co drugi dzień, tylko może raz na pół roku, jak Tata Potwora odkopie się z grubsza z roboty na tyle, by widzieć spod sterty papierów blat biurka. Codzienne wiercenie dziury w brzuchu musiało jednak przynieść efekt i Tata Potwora postanowił ulec. Termin został z grubsza ustalony, ale Tata Potwora postanowił zrobić współpracownikom niespodziankę, niech też coś mają od życia. Drugim powodem wyboru terminu była świadomość, że mogliby po prostu uciec z miejsca pracy w panice narażając firmę na straty wizerunkowe.

Wizytacja

Tata Potwora podjeżdża pod przedszkole. Udaje mu się ubrać Potwora i zapakować do pojazdu mechanicznego. “Ale jak to pracujesz ciągle w tym samym miejscu?” – pyta w drodze Potwór, jakby znał dobrze warunki panujące na rodzimym rynku pracy. Na szczęście zanim Tata Potwora zdąży wymyślić jakąś wymijającą odpowiedź Potwór interesuje się fioletowym samochodem jadącym w przeciwnym kierunku. Wprowadzony do budynku firmy Potwór włącza tryb wstydliwego-psotnika, który powoduje te wszystkie “achy” i “ochy” u kobiet płci nieodmiennej, a Tatę Potwora niezmiennie doprowadza do szału. Po trzykrotnej gonitwie dookoła recepcji i porwaniu cukierków z misy Potwór daje się odrobinę opanować. Co prawda nieufnie podchodzi do osoby, która oferuje mu gadżet świnkę, ale po namowach raczy łaskawie przyjąć dar. Potem udaje się do pokoju, gdzie rezyduje Tata Potwora. Tam, zgodnie z przewidywaniami, zajmuje się Tatowymi klockami LEGO, demoluje działową papugę, próbuje świsnąć szefowej Taty Potwora czekoladę z biurka, nudzi się i postanawia dręczyć koleżankę lekturą książki o wszechświecie. Po jej wyjściu zamyka się w gabinecie szefowej i zajmuje kolorowaniem obrazków wychodząc na chwilę jedynie po to, żeby pisać na komputerze Taty Potwora, oczywiście w ultra ważnym pliku. W drodze do wyjścia zahacza jeszcze o inne pomieszczenie, gdzie zwędza chipsa, dostaje dwa gadżety (samochodzik i tańczącego robocika), gasi światło inżynierowi i wykurza z gabinetu jednego z dyrektorów. Przy recepcji wycygania jeszcze lizaka i zadowolony udaje się do auta. Na pytanie zmordowanego Taty Potwora, co mu się najbardziej podobało odpowiada “Te dwie ciocie na pierwszym piętrze, bo dały mi takie fajne gadżety”.

Facebooktwittermail
Facebook

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén