Tata Potwora

Blog szalonego taty

Tag: klocki

Wyprawa duńska – dzień drugi

Obudził nas deszcz. Lało jak z cebra i potwornie wiało. Słowem, mieliśmy typowo duńską pogodę. Wybraliśmy się na pirackie śniadanie, po którym młody zachwycał się konsolami Nintendo w salce zabaw. Ponieważ ciągle lało i wiało, Mama Potwora stwierdziła, że ona poczeka do południa, gdy pogoda miała się poprawić, a my możemy sobie iść.

Alex w siedzibie LEGO

Młody w siedzibie LEGO

Ubraliśmy się na cebulkę, na wierzch zakładając nieprzemakalne ubrania i poszliśmy w stronę LEGOLANDU. Stwierdziliśmy jednak, że skoro potwornie leje, to zajrzymy jeszcze do siedziby LEGO, która znajduje się dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej. Tam młody zaznaczył swoją obecność budując swoje imię na tablicy z klocków. Zbudował też drugie, stojące na wielkim zbiorniku z klockami. Młody już wie, że będzie tam pracował, a hobbystycznie tworzył gry.

Trzeba się było podpisać

Trzeba się było podpisać

Kiedy szliśmy do LEGOLANDU potomek przemykał pod oknami pracowników LEGO, którzy trzymają na nich różne modele – w tym takie, których nie ma jeszcze w sprzedaży. Budził tym życzliwe uśmiechy i kilka osób nawet mu pomachało. Weszliśmy do LEGOLANDU i zaczęliśmy drugi dzień zabawy. W deszczu też jest tam co robić. Część atrakcji jest we wnętrzach, więc można się schować przed deszczem. Poza tym dość szybko przestało lać, a zaczęło mżyć.

W olbrzymim X-Wingu

W olbrzymim X-Wingu

Ponownie zaliczyliśmy atrakcje NinjaGo, Dom Strachów, kolejkę polarną, a także symulatory lotnicze. Gdy zrobiło nam się niedobrze poszliśmy oglądać pingwiny, a potem walczyliśmy z pożarem w specjalnej atrakcji. Ponieważ byliśmy jedyną drużyną, odnieśliśmy bezapelacyjne zwycięstwo. Zaczęliśmy też szukać atrakcji, których nie udało nam się zaliczyć poprzedniego dnia. Jeździliśmy smoczą kolejką górską, która zaczyna się dość niewinnie od przejazdu przez zamek i podziwiania dużej liczby rzeźb z klocków. Potem jest już szybka, bardzo przyjemna jazda. Jeździliśmy kolejką LEGO Technic, kręciliśmy się w pirackich baliach, a młody walczył na miecze z panem ze sklepu. Zbudował też sobie trzy figurki, które mógł później kupić. Strasznie mu się to podobało.

Własne budowle z LEGO są najlepsze

Własne budowle z LEGO są najlepsze

Wtedy do parku dotarła Mama Potwora. Nabyła cudownie żółte, oczo… płaszcze z logotypem LEGOLANDU. Razem poszliśmy na film 4D LEGO Przygoda. Zupełnie nowe przygody znanych bohaterów bardzo przypadły nam do gustu. Później młody potrzebował oddechu i budował swoje konstrukcje w sali LEGO Friends. Mama dała się też zaciągnąć na różne atrakcje, a Tata dzielnie sekundował.

Prezydenci z klocków LEGO

Prezydenci z klocków LEGO

Na koniec zostawiliśmy sobie przejazd kolejką dookoła Minilandu, czyli tej części parku, gdzie znajduje się mnóstwo budowli wykonanych z klocków. Jeżdżą tam pociągi, samochody, samoloty (nie latają) i pływają statki. Aby obejrzeć to wszystko dokładnie potrzeba około dwóch godzin – nam, z padającym ze zmęczenia młodym, wystarczyła jedna. Nowością są repliki najwyższych budynków świata i robią olbrzymie wrażenie. Jest też część poświęcona Star Wars i mnóstwo miast i miasteczek z całego świata. Wszystko w otoczeniu kwiatów, drzew i krzewów. Jest tam mnóstwo ruchomych i interaktywnych elementów. Tuż obok znajduje się też olbrzymia replika X-Winga, zbudowana w całości z klocków. W samym parku pełno jest elementów z klocków. W sumie jest ich podobno 65 milionów. Chodząc po parku, można w to uwierzyć.

Olbrzymie wieżowce z LEGO

Olbrzymie wieżowce z LEGO

Zakończyliśmy tradycyjnie w sklepie, po czym poszliśmy do poznanej poprzedniego dnia knajpki na pyszną pizzę. Wracaliśmy nad rzeczką, gdzie umieszczono kilkadziesiąt nowoczesnych rzeźb. Jedną z nich wykonano we współpracy z dziećmi. Po posiłku młody odzyskał energię i poleciał, tym razem z Mamą, na trampolinę. Ja odpoczywałem i zbierałem siły na kolejny dzień, gdzie mieliśmy odwiedzić Lalandię i wyruszyć do Kolding.

Facebooktwittermail
Facebook

Los jest super

Potwór należy do dzieci, które raczej nie mogą narzekać na swój los. Szczególnie odkąd Tata Potwora zajął się dziennikarstwem parentingowym. Plusów jest mnóstwo, a najważniejszym jest to, że pojawiają się różne książki i rzeczy do recenzji. Tata Potwora ma wrażenie, że młody jest przez niego rozpieszczany. Zwłaszcza, że po każdym powrocie do domu rodziciel jest witany słowami “Masz coś dzisiaj?”, zamiast “Dzień dobry ukochany ojcze. Cieszę się, że wróciłeś do domu. Na pewno jesteś zmęczony. Spocznij sobie na fotelu, a ja przyniosę Ci książkę i herbatę”.

los

Zdaje się, że Tata Potwora sam sobie zasłużył na ten los, ale z drugiej strony Potwór nie ma problemów z dzieleniem się rzeczami. Te które mu się znudziły lub których po prostu nie chce oddaje innym dzieciom i bardzo go cieszy, że może komuś zrobić przyjemność. Wychodzi więc na to, że dziecię nie wyrasta na samolubnego typa i psa ogrodnika. Przynajmniej na razie.

Tata Potwora ma mnóstwo własnych klocków LEGO, którymi raczej nie dzieli się z dzieckiem. Nie znaczy to, że młody nie ma prawa bawić się zestawami ojca. Może, ale nie może ich mieszać ze swoimi. Jednak był taki czas, gdy Potwór otrzymał mnóstwo klocków, które zostały po kompletowaniu zestawów na sprzedaż. Dzielnie pomagał w segregowaniu elementów i w nagrodę otrzymywał spore ilości tych, które ojciec uznał za niepotrzebne. Potem zebrał to wszystko na jedną kupę i zaczął budowanie. Tata Potwora obserwował to z zainteresowaniem i słuchał, co jego potomek mruczy sobie przy tym pod nosem.

– To będą pieńki albo słupki. Teraz wygląda trochę na wiewiórkę. A te klocki przydadzą się do mojej rajdówki. Teraz to wygląda jak szczęka. Los jest super!

Facebooktwittermail
Facebook

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén