Ostatnimi czasy aura nas nie rozpieszczała. Przenikliwe zimno i padający deszcz, spowodowały, że na chodnikach i ulicach pojawiły się kałuże. Potwór musiał przestać nosić wyjątkowo przemakalne trampki, a rodzice stanęli przed koniecznością zakupu nowych kaloszy, bo ze starych dziecko po prostu wyrosło. Przyszły w samą porę, bo Tata Potwora zastanawiał się już czy nie trzeba będzie nabyć pontonu, albo innego kajaka. Potwór radośnie kicał w nich do szkoły, za nic mając rwące rzeki płynące ulicami. Oczywiście radośnie było tylko ze względu na kałuże, a nie na konieczność udania się do szkoły. Jednak lepszy taki motywator niż żaden.

Potwór kocha kałuże

Zazwyczaj Tata Potwora odprowadza potomka do szkoły trzy razy w tygodniu, ale praktycznie nigdy z niej nie odbiera. Wynika to z prostego faktu, że kończy pracę zazwyczaj później niż Potwór wychodzi ze szkoły. Jednak w tym tygodniu wyszło trochę inaczej, bo ze względu na poranne wdrożenie, Tata Potwora wrócił wcześniej. I tym samym spadł na niego przywilej odbioru dziecka ze szkoły. Potwór się wielce zdziwił, ale też ucieszył. Mniej się ucieszył, że nie może iść na plac zabaw, bo strumienie deszczu skutecznie do tego zniechęcały.

Jednak po drodze natrafił na kałuże. Dużo kałuż. I zaczął po nich skakać, bo jak wiadomo, są one środowiskiem naturalnym Potwora. I skakał pełen zapału i radości. Aż w pewnym momencie, rozległo się głośne “plusk” i dziecię zamarło.

– Co się stało? – zapytał Tata Potwora.

– Chyba za mocno skoczyłem, bo nalało mi się dużo wody wierzchem.

Po czym skakał dalej, równie intensywnie. Bo w sumie nie miał się już czego obawiać.

Facebooktwittermail
Facebook