Potwór uwielbia książki. Trudno się temu dziwić, skoro od dziecka jest wychowywany wśród nich. Bajki czytało się mu praktycznie od pierwszych tygodni w domu – częściowo również po to, aby jakoś zagospodarować czas np. podczas usypiania. Młodzian bardzo to lubił i dalej lubi. Tata Potwora nie zdziwił się zatem, że potomek zaczął bardzo szybko czytać. Nikt go do tej niecnej czynności nie zmuszał, a umiejętność ta stała się bardzo przydatna. Już nie musiał ściągać bladym świtem rodziców z łóżka, aby poczytali mu gazetkę LEGO czy jakąś prostą książeczkę. Mimo tego, że Potwór mógłby spokojnie czytać większość dzieł samodzielnie, to jednak codziennie wieczorem odbywa się wspólne czytelnictwo. Wraz z wiekiem zmieniają się też lektury, a Potwór dojrzał w końcu do jednej z najważniejszych książek dla dzieci – Harry’ego Pottera.
Ponieważ Potworniccy posiadali wszystkie części czarodziejskiego cyklu wyłącznie w wersji angielskiej, trzeba było zdobyć rodzimą. Z pomocą pospieszyła Ciocia Potwora, która sprezentowała mu cały cykl. Dlatego też ostatnimi wieczorami Potwór przenosi się do Hogwartu i z wypiekami na twarzy śledzi wyczyny Harry’ego Pottera. Rodzice zdecydowali, że na razie zapoznają go tylko z dwoma pierwszymi częściami, gdyż kolejne mogą być po prostu zbyt straszne. Tom numer jeden został przyswojony błyskawicznie, po czym Potwór mógł obejrzeć (wyjątkowo jednym ciągiem dłużej niż 1 godzinę) ekranizację. Co prawda była to wersja z lektorem, ale rodzice jakoś to wytrzymali, a bestia była zachwycona. I chciała więcej. Teraz co wieczór przeżywa drugą część cyklu. Strasznie bawi go Lockheart i z wypiekami na twarzy mówi “Wiesz, że Komnata Tajemnic została otwarta?”. A potem kolejnego dnia biega z pałeczką do chińskiego żarcia i rzuca zaklęcia na lewo i prawo. Czasem dźgnie też Tatę w brzuch, ale raczej przypadkiem niż specjalnie. Wspaniale się obserwuje, jak ta opowieść wywołuje emocje w młodym człowieku. Ciekawe czy za rok Potwór przeczyta trzeci tom już sam.