Tata Potwora

Blog szalonego taty

Tag: dziecko (Page 2 of 25)

Niechcący dobrze wyszło

Wygląda na to, że młody wyrasta na dobrego i empatycznego człowieka. To zapewne dziedziczy po mamie, bo gdyby dziedziczył po mnie, to pewnie nienawidziłby już całego świata i wyrastał na dyktatora i despotę. Może trochę tutaj przesadzam, ale tylko odrobinkę. Tymczasem Potwór przejmuje się losem innych ludzi, zwierząt, a nawet bohaterów bajek. Czyni mnie to niezwykle dumnym, bo jak to widzę, to myślę sobie “moja krew”. A potem dopada mnie refleksja, że w połowie moja i że akurat ta moja połowa to raczej nie odpowiada za cechy specjalnie pozytywne.

dobre dziecko

Myślę sobie wtedy, że młody po mnie ma ośli upór, zapalczywość, niechęć do podporządkowania się regułom i ogólne lekceważenie usystematyzowanej nauki. Mógłbym tak wymieniać dalej, ale zostawiam to na specjalny wpis o wychowawczych błędach, które z premedytacją popełniam na każdym kroku.

W święto Trzech Króli, z bolącym gardłem udałem się z młodym na sanki, co mogliście zobaczyć na Facebooku. Byłoby fajnie, gdyby nie to, że młody postanowił po kilku zjazdach bawić się z koleżanką na placu zabaw. W rezultacie nie biegałem co chwila pod górę i po prostu zmarzłem. Efekt? Gorączka, dreszcze, katar i umieranie w stylu męskim. No dobra, też przesadzam, bo nie lubię umierać, więc ugotowałem obiad, ogarnąłem co nieco w mieszkaniu itp. A potem padłem z zatokowym głowybólem na kanapie pod kocem.

Młody, który budował coś w swoim pokoju, zajrzał co u mnie słychać. Podszedł cichutko, pogłaskał mnie po głowie i powiedział: – Kocham cię Tato, odpoczywaj sobie.

Gdy go za to pochwaliłem wzruszył ramionami i odparł: – Już taki jestem z natury.

Facebooktwittermail
Facebook

Szaleństwo. W nim jest metoda

Potwór jest raczej dość spokojnym dzieckiem, choć i jego czasem opętuje szaleństwo. U wielu dzieci nagłe napady energii pojawiają się po spożyciu cukierków czy innych czekolad. Wiadomo – nic tak nie wzmaga chęci do życia, jak porządny zastrzyk pustych kalorii i cukru. Jednak Potwór nie należy do dzieci, które zjadają duże ilości słodyczy. Po pierwsze ma je wydzielane w małych dawkach. Po drugie sam też raczej specjalnie się do nich nie garnie. Oczywiście są okazje, gdy rzuca się na wszystko, co słodkie, ale są też dni, gdy nie zje nic słodkiego. Poza tym dość szybko się “zasładza”. Ostatnio odmówił na przykład zjedzenia płatków miodowych, bo, tu cytat “są za słodkie”. Szok, nie?

szaleństwo

Inną sytuacją, gdy zaczyna się szaleństwo, jest poddanie Potwora silnym bodźcom zewnętrznym. Najczęściej są nimi filmy lub książki. Ostatnio dużo emocji wywołały projekcje Gwiezdnych Wojen. Potwór obejrzał już całą starą trylogię (jedynie słuszną) i bawił się w jej bohaterów. Biegał po domu wydając z siebie dzikie wrzaski i machając kijem. Dał sobie wyperswadować te niecne czyny w pobliżu telewizora. Głównie dlatego, że trafił mu do wyobraźni koszmar likwidacji tego źródła rozrywki. Równie mocne wrażenia wywołał seans Drużyny Pierścienia, gdzie los Boromira poruszył Potwora do głębi. Uronił kilka łez nad losem tego bohatera, a potem złapał łuk na przyssawkowe strzały i biegał po domu krzycząc “Jestem Legolas, giń podły orku!”.

Po wybieganiu zasiadł do obiadu, który szedł mu dość niemrawo. Co prawda zjadł wcześniej jakieś przekąski, ale w odczuciu rodziców było to trochę mało. Gdy wstawał od stołu, Tata Potwora zapytał:

– Czy będziesz jeszcze jadł?

– Nie, bo jestem najedzony.

– Czym się znowu najadłeś?

– Ja byłem tak najedzony szaleństwem.

Facebooktwittermail
Facebook

Pokemony to ukryta moc

Młody ma fazę na Pokemony. W chwilach przerwy od fazy Star Wars. Czasami oba światy się przenikają i wtedy jest jeszcze zabawniej. Pikachu z mieczem świetlnym to bodaj najmniej hardkorowy wynalazek, jaki rodzi się w głowie młodego człowieka. Co prawda po lekturze tekstu z pewnego bardziej prawicowego magazynu, Tata Potwora zastanawia się poważnie czy powinien pokazywać dziecku Pokemony.

W końcu to przecież demony, które dysponują złymi mocami i skłaniają dzieci do złego. Obok klasyki okultyzmu, jaką jest podobno Dungeons&Dragons, Pokemony to największe nieszczęście. Podobno, bo o ile Potwór po oglądaniu rzeczywiście trochę bardziej rozrabia, to innych negatywnych skutków na razie nie dostrzeżono. Do tego Tata Potwora, który nie za bardzo kocha “chińskie bajki”, zaczął się doszkalać i już wiem z grubsza co to są te Pokemony. Zresztą Potworowi strasznie imponuje, że wie więcej od taty i może się tą wiedzą podzielić. Sprawia mu to dużą radość i motywuje do działania. Jak można mu tego zabronić?

pokemony

Oczywiście chwilami Tata Potwora ma dość tego, że wszędzie są Pokemony. Tyle szczęścia, że posiada telefon z systemem operacyjnym, na który nie opracowano wersji najnowszej gry. Wtedy trzeba byłoby biegać po krzakach, wykrotach i innych cmentarzach (ha! Jednak jest ten okultyzm i czarna magia) w poszukiwaniu rzadkich stworów. Wystarczy, że Tata Potwora lata czasem po dziwnych miejscach szukając geoskrytek.

Co ciekawe, Potwór ogląda Pokemony na Netflixie, gdzie dostępne jest tylko kilka serii. Część jest tylko po angielsku i z polskimi napisami. Mimo, że lecą dość szybko, to Potwór jest w stanie przeczytać je wszystkie. Do tego śpiewa polską wersję piosenki tytułowej do angielskiego podkładu, co jest jeszcze bardziej niesamowite. Za to Tata Potwora w swej wrodzonej złośliwości postanowił namieszać dziecku w głowie i chodzi nucąc “Pokemon! To ukryta moc”, czyli łącząc Pokemony z Transformerami. Mama Potwora zgrzyta zębami, ale nic nie mówi. Jest fajnie. Tylko czy Transformery nie są czasem okultystyczne?

Facebooktwittermail
Facebook

Gwiezdne Wojny

Gwiezdne Wojny

Tata Potwora się złamał i pozwolił Potworowi obejrzeć Gwiezdne Wojny. Długo dojrzewał do tej decyzji, ale argumentem, który przeważył szalę była chęć obejrzenia z dzieckiem Rebeliantów. Rodziciel stwierdził, że bez znajomości trylogii (jest tylko jedna trylogia!) ani rusz i młodzian musi swoje wycierpieć i rzeczoną ramotę obejrzeć. W domu znajduje się wersja odświeżona, z poprawionymi efektami specjalnymi i taką właśnie Nową Nadzieję obejrzał Potwór. Tata Potwora był przygotowany na całą litanię pytań, ale padło ich w sumie tylko pięć, bo młody zna kanon Gwiezdnych Wojen lepiej niż rodziciel. Głównie dlatego, że czyta wszystkie znoszone do domu encyklopedie, albumy i książki o tej tematyce. A tego ostatnio pojawiło się sporo. Dlatego na pytanie ojca:

– A wiesz co to za planeta?

Odpowiedział z wyrzutem:

– Tata, bo przecież, że Tatooine.

 

Cały film Potwór przesiedział grzecznie, chłonąc jak gąbka. Tata Potwora załamywał się patrząc, jak bardzo zestarzała się ta produkcja. Może nie w sferze efektów specjalnych, bo te są ciągle imponujące (zwłaszcza te praktyczne), ale w sferze prowadzenia narracji i dynamiki opowieści. A już najbardziej wkurzał go Obi-Wan Kenobi. Wielki mistrz Jedi, który w pierwszym swoim wejściu prawie wywija orła na kamieniach idąc jak epileptyczna kaczka, a w czasie pojedynku z Vaderem robi obrót wokół osi pionowej odsłaniając plecy. To, że Vader go nie ciachnął, to chyba tylko dlatego, że był w ciężkim szoku i zastanawiał się, co stary mistrz odtatooinia. Niemniej miło było popatrzeć na młodego Forda, Hamilla i przede wszystkim Carrie Fisher. A potem nadszedł koniec filmu i oburzony Potwór zadał najważniejsze pytanie w dziejach:

– A dlaczego Chewbacca nie dostał medalu?

No właśnie! Dlaczego?!

Facebooktwittermail
Facebook

Smarowidło już nam zbrzydło

Smarowidło. To jedno z tych słów, które uwielbiam w naszym języku. Już samo jego brzmienie sugeruje, że coś będzie upaprane. Że jakaś lepka substancja znajdzie się na czymś innym. Nie ma znaczenia czy będzie to krem na twarzy, czy nutella na kanapce. Wszystko będzie upaćkane, lepkie i może trochę obrzydliwe. U Potwornickich smarowidło pojawia się najczęściej w różnych formach, gdy Mama Potwora robi naleśniki. Razem z nimi na stół wjeżdżają dżemy, miód, przeklęta po trzykroć, choć pyszna, Nutella, konfitury i czasem jeszcze cukier puder. Dość powiedzieć, że po takim posiłku stół przypomina pole kolorowej bitwy. Równie barwnie prezentują się ręce Potwora oraz rękawy jego bluzek. Z niewiadomych przyczyn dzieć upodobał sobie wycieranie buzi rękawem, mimo, że rodzice podtykają mu pod nos serwetki. Z równie niewiadomych przyczyn Potwór najchętniej wyciera rękawem resztki paprzącej wszystko straszliwie Nutelli. Zwykle też bluzka trafia zaraz do pralki. Tata Potwora zastanawia się czasem nawet czy nie kazać dziecku rozbierać się do jedzenia. Mniej upaprany by nie był, ale z pewnością łatwiej byłoby go doczyścić.

Smarowidło

Zwykle po całodziennym brudzeniu się, Potwór trafia na myjnię. Często, zwłaszcza latem, Tata Potwora ma go ochotę wrzucić do wanny w ubraniu i zaoszczędzić trochę na wodzie i mydle. Zimą jest trochę łatwiej. No chyba, że na obiad są naleśniki i smarowidło. Po kąpielach młody jest zawsze radosny, zwłaszcza jeśli może się pluskać w wannie i zachlapywać całą łazienkę. Czysty i pachnący zmierza do łoża na wieczorne czytanie i pogaduchy. Wcześniej przychodzi też dać buziaka rodzicowi, który akurat nie pełni funkcji usypiacza. Pewnego dnia wykąpany Potwór przyczłapał z ponurą i skrzywioną miną do siedzącego na fotelu Taty. Ten, nieświadomie, przytulił go mocno i się przylepił. Z wysiłkiem oderwał się od dziecka i zapytał:

– Czemu się lepisz na pyszczku paszczaku?

– Bo zostałem posmarowany przez Mamę, jakimś głupim smarowidłem.

Jak widać przy okazji posmarowano też Tatę Potwora.

Facebooktwittermail
Facebook

Page 2 of 25

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén