W domu potwornickich zagościła dieta bezglutenowa. Co prawda dotyczy tylko Mamy Potwora, ale rykoszetem trafia też w męskich domowników. O ile podzielić pieczywo na dwa gatunki (smaczne i bezglutenowe) jest dość łatwo, o tyle z daniami obiadowymi trzeba się już nagimnastykować. Ukochane przez Potwora spaghetti produkuje się w dwóch odmianach, a z diety odpadły pierogi. Tata Potwora podjął co prawda heroiczną próbę zrobienia ich z mąki gryczanej, ale powstała masa ciastowa nadawała się co najwyżej do modelowania erozji skał łupkowych. Nie poddaje się jednak i będzie próbował dalej. Generalnie Tata Potwora stara się walczyć, aby serwowane jedzenie były jednocześnie bezglutenowe i smaczne – a nie jest to łatwe.
Pewnego poranka Potwór buszował po mieszkaniu i pohukiwał na niemrawego Tatę, aby wykazał większe zaangażowanie w zabawy. Ten stwierdził otwarcie, że nie ma sił, bo najpierw musi zjeść jakiekolwiek śniadanie. Potwór wyraził łaskawą zgodę, wcześniej jednak pomarudził na konieczność ubrania się – “Nie cierpię normalnych ubrań, lubię tylko piżamę”. Następnie przydreptał do kuchni i zaczął negocjacje spożywcze. Gdy już ustalił, że chce kanapkę, a nie płatki z mlekiem zadał kluczowe pytanie:
– Tato, a jakie są bułeczki?
– Z dynią, albo te bezglutenowe.
– To ja chcę pieczywo z glutenem, bo to bez jest wyjątkowo niesmaczne.