Jak pamiętacie z poprzedniego wpisu, Potworniccy spędzili część tegorocznych wakacji w Pieninach. Tata Potwora miał ambitne plany związane z przegonieniem potomka po szczytach. Mama Potwora od początku mówiła, że raczej nie weźmie udziału w tych eskapadach, a Potwór nie do końca był przekonany czy chce gdziekolwiek chodzić. Zwiedzane zamki bardzo mu się podobały, a w jednym z nich widział ponoć nawet rękę ducha w studni. Jednak już spacery z campingu do Sromowców okazały się na tyle nudne, że należało co chwila pytać “daleko jeszcze?”. Tata Potwora ma na takie zapytanie odpowiedź, którą mordował go Dziadek Potwora – “dwie godziny”. To zawsze są dwie godziny, bez względu na to jak daleko jest naprawdę do celu. Tatę Potwora w młodości tekst ten straszliwie denerwował. Potwora też denerwuje. Zapowiedział zatem, że własnym dzieciom będzie mówił, że jeszcze 12 godzin. Stawka została podbita.

Pieniny

@Anna Sadurska-Czochra

Wyjście na Trzy Korony umilał Tacie Potwora ciągły jęk, że “pod górę”, “ile jeszcze” oraz “ja chcę wrócić do mamy”. Na górze było nawet fajnie, ale mimo lornetki nie dało się dojrzeć czekającej na powrót bohaterskich zdobywców szczytów rodzicielki. Skryła się w tym czasie pod parasolem, a w tłumie stojącym na szczycie ciężko było wykonać telefon. Samo schodzenie było już fajniejsze, zwłaszcza, że można było spędzić sporo czasu na liczeniu słojów w ściętym drzewie. Wyszło na to, że świerk miał ponad 80 lat, co bardzo Potworowi zaimponowało. Spływ Dunajcem kolejnego dnia był fajny do pierwszego zakrętu, potem też już było nudno, bo trzeba było siedzieć w jednym miejscu. Puszczanie kaczek w Grajcarku było już fajniejsze, podobnie jak plac zabaw na Palenicy i szaleńcza jazda wózkiem w rynnie. Za to schodzenie w strugach deszczu było bez sensu i błe. Dlatego Potwór odmówił kolejnych wypraw górskich i wybrał się do parku linowego. Tata Potwora obraził się na dziecko i poszedł sam na szczyty oglądać widoki i rozkoszować się słoneczną aurą. Na tym zakończyły się wycieczki górskie i rodzina opuściła Pieniny, aby odmoczyć się w basenach termalnych. Potwór był szczęśliwy. Tata Potwora mniej, bo na zakończenie poobijał się dodatkowo w rynnach, gdy uciekło mu specjalne koło do zjeżdżania. Góry są dla niego zdecydowanie bezpieczniejsze.

Facebooktwittermail
Facebook