Mama Potwora wróciła z wojaży. Potwór się ucieszył. Tata Potwora też. W czasie nieobecności lepszej połowy codzienne spacery do i z przedszkola obfitowały w ciekawe zabawy, pytania i opowieści. Potwór zadawał ważkie pytania egzystencjalne jak “A czemu ta stokrotka jeszcze kwitnie?”, “A co to jest to żółte?”, “kupimy coś słodkiego?”, “Czy jutro do przedszkola zrobisz mi kanapkę z Nutellą i dwa Michałki?“ oraz najlepsze “Co to znaczy konfident?”. Przedostatnie pytanie zostało rozwinięte dzień później. Kanapka wyewoluowała w taką z szynką i serem, a Michałki zamieniły się w miętowe dropsy. Miały być dwa, bo jeden był dla ulubionego kolegi –  żeby nie było, że Potwór chciał oba dla siebie. Pytanie ostatnie dotyczyło oczywiście wpisu na murze, gdzie z imienia i nazwiska był wymieniony osobnik podejrzany o donosicielstwo – łącznie z sygnaturą akt. Tata Potwora dzielnie tłumaczył. Potwór zakodował, ale nie skomentował.

opowiesc

Jednak prawdziwym przebojem stają się opowieści. Kiedy Potwór opowiada swoje sny, to jeszcze nie jest nic niezwykłego, bo przewijają się tam Wściekłe Ptaki, Ninjago i bohaterowie ostatnio widzianych bajek. Jednak prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy Potwór tworzy własną historię. Tak było podczas porannego spaceru w dniu powrotu Mamy Potwora. “Tato, opowiem Ci historię. To będzie taka wymyślona historia. Był sobie chłopiec i ten chłopiec miał mamę. Dostał od mamy pistolet. Taki prawdziwy, ale zabawkowy. Mama kupiła, bo myślała, że jest zabawkowy, ale był prawdziwy. A potem mama strzeliła do tego chłopca. I on się zmienił w metal, bo ten pistolet miał moc metalu. Ale mama go odmieniła, bo była magiczna. A potem zamieniła poniedziałek, wtorek, środę, czwartek i piątek, żeby były ciagle sobotą i niedzielą. I tak dalej” – zakończył Potwór. Tata Potwora pozbierał szczękę z chodnika i nie zapytał o nic więcej.

Facebooktwittermail
Facebook