Tata Potwora nie zawsze czuje się komfortowo w roli ojca. Są takie chwile, gdy ma po prostu wrażenie, że “nie umie w bycie tatą”. Dzieje się to zwłaszcza wtedy, gdy nafuczy na Potwora. Takie sytuacje zdarzają się raczej rzadziej niż częściej, ale bywa, że poziom cierpliwości Taty Potwora jest na niskim poziomie lub Potwór testuje granice do chwili załamania nerwowego rodziciela. Wiadomo, że takiego fuknięcia nie da się już odwrócić. W Norwegii pewnie po czymś takim zabrano by Potwora do rodziny zastępczej. W Polsce maniakalni piewcy rodzicielstwa bliskości prawdopodobnie skazaliby Tatę Potwora na ukamienowanie. No niestety Tata Potwora najwidoczniej nie nadaje się do tej skandynawskiej bliskości. Prezentuje raczej model sfrustrowanego ojca, szukającego chwili wytchnienia. Okazuje się jednak, że Potwór ma na ten temat trochę odmienne zdanie.

Najlepszy tata

Pewnego dnia, Tata Potwora wrócił zmordowany z pracy do domu. Mniej z powodu pracy, bo tę lubi, a bardziej z powodu komunikacji miejskiej, której serdecznie nie znosi. Było w niej jak zwykle cudowanie, bo na dwa tramwaje, którymi przyszło przemieszczać się Tacie do domu, dwa były wypełnione aromatem osób permanentnie pozbawionych kontaktów z wodą i mydłem – czyli kloszardów. Pech chciał, że jesień nastała ciepła, więc odór gotował się w przeszklonym słoju, wpełzał wszędzie i wgryzał się w ubranie. Po takiej podróży tata Potwora miał ochotę jedynie zabijać. A potem przyszedł do domu i usłyszał pytanie czy może zabrać Potwora na wybieg. Mechanicznie odparł, że oczywiście i wtedy usłyszał coś, co dodało mu skrzydeł:

– Jesteś najlepszym tatą na świecie!

– Świetnie, ale właściwie to czemu?

– Bo masz najfajniejszą pracę na świecie. Bo ja cię bardzo kocham i bo jak pytam czy możemy wyjść na plac zabaw, to prawie zawsze mówisz, że tak.

Facebooktwittermail
Facebook