Kosmos, ostateczna granica. To podróże statku Potwórprise, który śmiało sięga tam, gdzie poczytalność nie sięga.

kosmos

Pewnego dnia Potwór zawołał Tatę Potwora do swojego pokoju celem wspólnej zabawy. Tata akurat zmywał gary i nie chciał przerywać tej czynności, skoro zdobył się już na akt heroicznego dotknięcia gąbki i płynu do mycia naczyń. Jednakowoż zew był głośny i znamionował całkowite niezrozumienie dla konieczności pochylenia się przez rodzica nad prozą życia. Tata Potwora dotarł do pokoju młodego. Jak się okazało pomieszczenie pełniło teraz rolę statku kosmicznego. Za chwilę miał nastąpić start rakiety, a Tata Potwora był potrzebnym załogantem. Jako cel lotu obrano lodowatą planetę oddaloną hen i jeszcze trochę w kosmosie. Na wyprawę zabrano:

  • Misia, bo potrzebne jest coś miękkiego.
  • Drut, bo trzeba czymś dźgać lód.
  • Łyżkę, bo można zgłodnieć, a czymś trzeba jeść.
  • Latarkę, bo tam na pewno jest ciemno.

Wyposażeni w ten niezbędny ekwipunek dzielni astronauci po pięciu minutach dolecieli do celu. Planeta okazała się nie tak zimna jak oczekiwano, ciemna (bo zgaszono wszystkie światła) oraz zamieszkana przez dwie dziwne formy życia. Porośnięte grubym futrem stworzenia wydawały głośne wrzaski i syki przy próbie pochwycenia. Dopiero nakarmione Whiskasem wykazały większą uległość i dały się pogłaskać. Później wyprawa wróciła do domu, gdzie czekał już gorący obiad. Działo się!

Facebooktwittermail
Facebook