Tata Potwora

Blog szalonego taty

Category: Zabawy Potwora (Page 2 of 20)

Szaleństwo. W nim jest metoda

Potwór jest raczej dość spokojnym dzieckiem, choć i jego czasem opętuje szaleństwo. U wielu dzieci nagłe napady energii pojawiają się po spożyciu cukierków czy innych czekolad. Wiadomo – nic tak nie wzmaga chęci do życia, jak porządny zastrzyk pustych kalorii i cukru. Jednak Potwór nie należy do dzieci, które zjadają duże ilości słodyczy. Po pierwsze ma je wydzielane w małych dawkach. Po drugie sam też raczej specjalnie się do nich nie garnie. Oczywiście są okazje, gdy rzuca się na wszystko, co słodkie, ale są też dni, gdy nie zje nic słodkiego. Poza tym dość szybko się “zasładza”. Ostatnio odmówił na przykład zjedzenia płatków miodowych, bo, tu cytat “są za słodkie”. Szok, nie?

szaleństwo

Inną sytuacją, gdy zaczyna się szaleństwo, jest poddanie Potwora silnym bodźcom zewnętrznym. Najczęściej są nimi filmy lub książki. Ostatnio dużo emocji wywołały projekcje Gwiezdnych Wojen. Potwór obejrzał już całą starą trylogię (jedynie słuszną) i bawił się w jej bohaterów. Biegał po domu wydając z siebie dzikie wrzaski i machając kijem. Dał sobie wyperswadować te niecne czyny w pobliżu telewizora. Głównie dlatego, że trafił mu do wyobraźni koszmar likwidacji tego źródła rozrywki. Równie mocne wrażenia wywołał seans Drużyny Pierścienia, gdzie los Boromira poruszył Potwora do głębi. Uronił kilka łez nad losem tego bohatera, a potem złapał łuk na przyssawkowe strzały i biegał po domu krzycząc “Jestem Legolas, giń podły orku!”.

Po wybieganiu zasiadł do obiadu, który szedł mu dość niemrawo. Co prawda zjadł wcześniej jakieś przekąski, ale w odczuciu rodziców było to trochę mało. Gdy wstawał od stołu, Tata Potwora zapytał:

– Czy będziesz jeszcze jadł?

– Nie, bo jestem najedzony.

– Czym się znowu najadłeś?

– Ja byłem tak najedzony szaleństwem.

Facebooktwittermail
Facebook

Los jest super

Potwór należy do dzieci, które raczej nie mogą narzekać na swój los. Szczególnie odkąd Tata Potwora zajął się dziennikarstwem parentingowym. Plusów jest mnóstwo, a najważniejszym jest to, że pojawiają się różne książki i rzeczy do recenzji. Tata Potwora ma wrażenie, że młody jest przez niego rozpieszczany. Zwłaszcza, że po każdym powrocie do domu rodziciel jest witany słowami “Masz coś dzisiaj?”, zamiast “Dzień dobry ukochany ojcze. Cieszę się, że wróciłeś do domu. Na pewno jesteś zmęczony. Spocznij sobie na fotelu, a ja przyniosę Ci książkę i herbatę”.

los

Zdaje się, że Tata Potwora sam sobie zasłużył na ten los, ale z drugiej strony Potwór nie ma problemów z dzieleniem się rzeczami. Te które mu się znudziły lub których po prostu nie chce oddaje innym dzieciom i bardzo go cieszy, że może komuś zrobić przyjemność. Wychodzi więc na to, że dziecię nie wyrasta na samolubnego typa i psa ogrodnika. Przynajmniej na razie.

Tata Potwora ma mnóstwo własnych klocków LEGO, którymi raczej nie dzieli się z dzieckiem. Nie znaczy to, że młody nie ma prawa bawić się zestawami ojca. Może, ale nie może ich mieszać ze swoimi. Jednak był taki czas, gdy Potwór otrzymał mnóstwo klocków, które zostały po kompletowaniu zestawów na sprzedaż. Dzielnie pomagał w segregowaniu elementów i w nagrodę otrzymywał spore ilości tych, które ojciec uznał za niepotrzebne. Potem zebrał to wszystko na jedną kupę i zaczął budowanie. Tata Potwora obserwował to z zainteresowaniem i słuchał, co jego potomek mruczy sobie przy tym pod nosem.

– To będą pieńki albo słupki. Teraz wygląda trochę na wiewiórkę. A te klocki przydadzą się do mojej rajdówki. Teraz to wygląda jak szczęka. Los jest super!

Facebooktwittermail
Facebook

Pokemony to ukryta moc

Młody ma fazę na Pokemony. W chwilach przerwy od fazy Star Wars. Czasami oba światy się przenikają i wtedy jest jeszcze zabawniej. Pikachu z mieczem świetlnym to bodaj najmniej hardkorowy wynalazek, jaki rodzi się w głowie młodego człowieka. Co prawda po lekturze tekstu z pewnego bardziej prawicowego magazynu, Tata Potwora zastanawia się poważnie czy powinien pokazywać dziecku Pokemony.

W końcu to przecież demony, które dysponują złymi mocami i skłaniają dzieci do złego. Obok klasyki okultyzmu, jaką jest podobno Dungeons&Dragons, Pokemony to największe nieszczęście. Podobno, bo o ile Potwór po oglądaniu rzeczywiście trochę bardziej rozrabia, to innych negatywnych skutków na razie nie dostrzeżono. Do tego Tata Potwora, który nie za bardzo kocha “chińskie bajki”, zaczął się doszkalać i już wiem z grubsza co to są te Pokemony. Zresztą Potworowi strasznie imponuje, że wie więcej od taty i może się tą wiedzą podzielić. Sprawia mu to dużą radość i motywuje do działania. Jak można mu tego zabronić?

pokemony

Oczywiście chwilami Tata Potwora ma dość tego, że wszędzie są Pokemony. Tyle szczęścia, że posiada telefon z systemem operacyjnym, na który nie opracowano wersji najnowszej gry. Wtedy trzeba byłoby biegać po krzakach, wykrotach i innych cmentarzach (ha! Jednak jest ten okultyzm i czarna magia) w poszukiwaniu rzadkich stworów. Wystarczy, że Tata Potwora lata czasem po dziwnych miejscach szukając geoskrytek.

Co ciekawe, Potwór ogląda Pokemony na Netflixie, gdzie dostępne jest tylko kilka serii. Część jest tylko po angielsku i z polskimi napisami. Mimo, że lecą dość szybko, to Potwór jest w stanie przeczytać je wszystkie. Do tego śpiewa polską wersję piosenki tytułowej do angielskiego podkładu, co jest jeszcze bardziej niesamowite. Za to Tata Potwora w swej wrodzonej złośliwości postanowił namieszać dziecku w głowie i chodzi nucąc “Pokemon! To ukryta moc”, czyli łącząc Pokemony z Transformerami. Mama Potwora zgrzyta zębami, ale nic nie mówi. Jest fajnie. Tylko czy Transformery nie są czasem okultystyczne?

Facebooktwittermail
Facebook

Ser i dużo jabłek w życiu

Potwór potrafi zaskoczyć. Tacie Potwora wydawało się, że dziecię jest już na tyle duże, że ma za sobą numery, które wprawiają w stupor. Wydawało się tak przez jakiś tydzień, a potem młody pokazał znów coś niezwykłego. I tak mniej więcej raz na tydzień, żeby nie było za nudno i aby podtrzymać przepływ adrenaliny w ojcowskich żyłach.

Ser i dużo jabłek w życiu

Na szczęście Potwór nie ma w planach podboju świata. Jeszcze. Nie skacze też z dachów, nie kradnie i nie bije kolegów. Nie dręczy też kotów. Za to czyta encyklopedie, słowniki wyrazów obcych i bliskoznacznych. Potem chodzi po domu i zadaje dziwne pytania co to jest ambiwalencja albo eudajmonizm. Tata Potwora erudytą specjalnym nie jest i po każdym takim pytaniu ma problem. O ile jeszcze ambiwalencję jakoś potrafi wyjaśnić, to już w głębszej gęstwinie językowej gubi się z kretesem i woła rozpaczliwie o pomoc. Czasem też odsyła dziecko do innych słowników i encyklopedii. Niech się Potwór uczy korzystać ze źródeł.

Trudne pytania to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Otóż okazuje się, że Potwór również tworzy nowe słowa, języki oraz ma swoją wymyśloną planetę. Na niej nie wszystko jest tym czym się wydaje, a wiele rzeczy zmienia się co chwila. Dlatego Tata Potwora nie jest specjalnie zaskoczony, gdy znajduje dziwne napisy na tablicy, albo przyklejone do lustra. Podobnie rzecz się ma z Mamą Potwora. Są jednak chwile, gdy zaskoczenie jest zbyt duże. Ostatnio Mama Potwora usiadła przy swoim biurku i zamarła.

– Czemu na moim biurku jest napisane ser i dużo jabłek w życiu? – zapytała słabo

Potwór spojrzał na rodzicielkę z politowaniem.

– Robiłem listę zakupów, a potem mi powiedziałaś, że jest dzień jeża i mamy napisać dla niego życzenia. To po prostu napisałem obok.

Proste, prawda?

Facebooktwittermail
Facebook

Duchy, upiory i strzygi

Potwór dostał zaproszenie od kolegi na imprezę Halloweenową. W programie były duchy, strzygi i upiory, a dokładniej cały szereg zabaw zaplanowanych przez mamę kolegi. Do tego doszedł poczęstunek przygotowany przez rodziców wszystkich obecnych dzieci. Oraz mnóstwo hałasu. Kilkanaście dzieci zgromadzonych na relatywnie niewielkiej przestrzeni parteru domu wydawało z siebie ryki, piski i wrzaski, jakich nie powstydziłby się najlepszy horror. Ogłuszeni rodzice kryli się po kątach, starając się przetrwać nawałę dzieciową. Tata Potwora zdecydował się wspomóc przygotowane nocne podchody w pobliskim lesie. Dzięki temu zyskał dwie godziny ciszy i spokoju. Najpierw, razem z jednym z ojców, przygotowywali wszystkie atrakcje. Plątali sznurki, wieszali pająki i świecące duchy – znaczy balony z diodami.

Duchy i dynie

Potem Tacie Potwora przypadła rola rannego czarodzieja, którego muszą znaleźć w lesie i uratować dzieci. Czekając aż dzieciarnia ruszy do lasu, Tata Potwora kontemplował ciszę i spokój. Siedział sobie w lesie. Wiał wiatr. W oddali szczekały psy. Szumiały liście. Było cicho i spokojnie. A potem dzieci zostały spuszczone ze smyczy. Rozległ się potworny hałas i dzieciarnia wybiegła na podwórko. Rodzicom jakoś udało się nad nimi zapanować, ale ostrzegli młodzież, że w lesie może być niebezpiecznie.

– Tam mogą być duchy! – powiedziała mama gospodarza.

– Nie boimy się duchów! Jak je zobaczymy, to zrobimy na nie kupę. – odparł dzielny gospodarz.

– A potem na nie narzygamy! – dorzucił równie rezolutnie Potwór.

Kryjący się za drzewem za płotem Tata Potwora stłumił chichot i czekał na przybycie ratunkowych dzieci. Gdy w końcu dotarły miały za zadanie posypać go magicznymi liśćmi. W rezultacie Tata Potwora znalazł się pod górą gnijącego listowia, został skopany w podołek i kostki oraz pociągnięty za ucho. Dzięki temu ozdrowiał i ruszył na poszukiwanie zakopanego w okolicy skarbu. Potwór był strasznie dumny, że jego rodziciel jest czarodziejem. Inne dzieci wyrażały natomiast pewne wątpliwości.

– Ale pan jest prawdziwym czarodziejem?

– A gdzie pana różdżka?

– A dlaczego świeci pan telefonem?

– A może mi pan wyczarować kredki?

Było wiele radości. W końcu ekipa powróciła do domostwa, a czarodziej oddalił się na chwilę, aby pozbierać pozostawione w lesie utensylia. Zabawa trwała jeszcze kilka godzin. Dzieci były szczęśliwe, rodzice ogłuszeni, a okoliczna zwierzyna emigrowała w Bieszczady. Tata Potwora był pełen podziwu dla organizatorki. A podobno na horyzoncie są urodziny kolegi Potwora. Trzeba nabyć zatyczki do uszu.

Facebooktwittermail
Facebook

Page 2 of 20

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén