Tata Potwora

Blog szalonego taty

Month: Styczeń 2016 (Page 2 of 2)

Samodzielne dziecko – Potwór 2.0

Według Taty Potwora obserwowanie jak dziecko staje się coraz bardziej samodzielne należy do najwspanialszych chwil rodzicielstwa. To dziesiątki małych kroków, które kształtują młodego człowieka i wskazują, jak będzie sobie radził z kolejnymi problemami czekającymi na niego w życiu. Nie jest to oczywiście jedyny wyznacznik, jednak na pewno obserwowanie, jak radzi sobie z kolejnymi zadaniami wskazuje czego można spodziewać się później. Mama i Tata Potwora przyglądają się tym działaniom ze szczególną uwagą, bo potomek jest w wieku dość buntowniczym. Nie lubi niepowodzeń i potrafi się wtedy obrazić na cały świat – tej tematyce poświęcę jeden z kolejnych wpisów. Dlatego ważna jest pozytywna motywacja, zachęcanie do podjęcia kolejnych prób. Tata Potwora stara się unikać wmawiania Potworowi, że białe jest czarne. Jak coś nie wyszło, to nie wyszło – kropka. Trzeba spróbować jeszcze raz, albo zrobić sobie przerwę i spróbować później. Nie zawsze i nie wszystko wyjdzie za pierwszym razem. Tata Potwora wie o tym najlepiej, bo niepowodzeń w swoim życiu zaliczył aż nadto, a galopująca depresja nie pomaga w godnym znoszeniu porażek. Jednak ze wszelkich sił, często wbrew duszącym czarnym myślom, stara się pokazać Potworowi, że jednak można podjąć jeszcze jedną próbę. Wydaje się, że to zaczyna działać, bo po okresie, gdy każdą sugestię, aby spróbował czegoś sam młody z góry odrzucał, nadszedł czas prób.

samodzielne dziecko

Wiadomo, że są rzeczy, które Potwór robi sam chętniej. Wszystko co związane jest z rozrywką, zwłaszcza elektroniczną łapane jest w lot. Tata Potwora z podziwem patrzył, jak młody po jednym pokazie opanował włączanie, sterowanie i granie na przenośnej konsoli do gier. Obie duże konsole, amplituner, telewizor i kablówkę opanował już chyba w kołysce. Tabletem posługuje się sprawniej od rodzica, bo ten odmawia grania w pier… znaczy małe gierki. Wszelkie inne urządzenia dotykowe też już opanował, przez co Tata Potwora będzie musiał założyć sobie blokadę na telefon, zwłaszcza służbowy. Gorzej jest natomiast z codziennymi czynnościami. Ubieranie opanował oczywiście już dawno, ale już samodzielne mycie dopiero po drobnej sugestii, że jego znajomi już to robią sami. Tata Potwora unika oczywiście motywowania negatywnego “Patrz, Horrorowicki już umie, a Ty co?”. Prędzej na zasadzie rzuconej podczas obiadu uwagi “Słyszałem, że Mackowata już się myje całkiem sama”. Zazwyczaj to wystarcza, aby zasiać w młodym chęć do rywalizacji. Nie czuje się zmuszany, ale co najwyżej delikatnie popychany. Część działań jest jednak generowana samoczynnie. Ostatnio Potwór buszował po pokoju rąbiąc kijem w kanapę i udając rycerza. W pewnej chwili przerwał i powędrował do kuchni. Wyjął z jednej szafki miskę, z drugiej płatki, nasypał sobie, odłożył paczkę na miejsce, wyjął z lodówki mleko, nalał, odłożył do lodówki, upewnił się, że jest zamknięta, wyjął z szuflady łyżkę, siadł przy stole i zabrał sie do jedzenia. Mama i Tata Potwora patrzyli na to z oczami jak spodki. Potwór trochę się tym speszył, bo spojrzał na nich spode łba i odparł:

– No co? Byłem głodny!

Facebooktwittermail
Facebook

Wojna

Miało być przed Nowym Rokiem, a wyszło jak zawsze i jest po. Są rzeczy, których po prostu nie da się przewidzieć i dezorganizują skutecznie wszelkie plany. Są też rzeczy, które są przewidywalne aż do bólu. Jedną z nich jest wojna. Aż by się chciało zacytować pewną grę postapokaliptyczną, ale nie będziemy tu uprawiać krypto (nomen omen) reklamy*. Powiedzmy sobie szczerze, że wojna i jej wszelkie pochodne są ulubionym tematem zabaw kolejnych pokoleń dzieciaków. Płeć nie ma tu specjalnego znaczenia, choć oczywiście na zgubny urok broni najmniej odporni są chłopcy. Za czasów młodości Taty Potwora na topie byli “Czterej Pancerni i Pies”. Każdy śmietnik w okolicy nazywał się Rudy, a każdy pies, bez względu na rasę i rozmiar, był Szarikiem. Biegało się z karabinem zrobionym z paru badyli, wrzeszczało ratatatatatata, a funkcję granatów pełniły byle jakie PRL-owskie klocki lub co gorsza kamienie. Trup ścielał się gęsto, często już na etapie ustalania, kto jest którym bohaterem tej najważniejszej sagi. Tylko nieliczni posiadali plastikowe, wydające upiorne dźwięki karabiny lub pistolety na kapiszony. Jak ktoś miał korkowca, to był normalnie królem podwórka. Dzięki filmowi utarło się, że wojna to wesoła przygoda, gdzie morduje się Niemców. Co prawda Pradziadek Potwora, który przeszedł od Oki po Wisłę, twierdził, że nie jest tak fajnie. Na dowód pokazywał blizny po niemieckich kulach i twierdził, że on się dość w życiu nawojował za całą rodzinę z przyległościami. Wydawać by się mogło, że pokolenie Potwora, który nie widział ani pół odcinka “Pancernych”, będzie odporne na uroki wojny. Akurat.

wojna

Potwór uwielbia wszelkie karabiny, pistolety i walki. Między innymi dlatego Tata Potwora nie pozwala mu na razie oglądać słynnej gwiezdnej sagi. Na nic jednak jego i Mamy Potwora wysiłki. Potomek doskonale wie do czego służą wszelkie narządzia wojenne i z uporem godnym lepszej sprawy bawi się w wojnę. Funkcję zakazanej w domu broni palnej pełnią kije, palce czy kredki. Cóż z tego, że w domu nie ma zabawkowych pistoletów, jak może nimi być cokolwiek. Tata Potwora próbował kiedyś dociec, skąd biorą się te wojenne zamiłowania. Wychodzi na to, że jakby się rodzic nie starał, zabawkowa broń trafi do dzieci. Kiedyś przynajmniej słynne duńskie klocki były od niej wolne, ale zestawy pirackie i związane z gwiezdną sagą dokonały zmiany idealisytcznych założeń. Inne popularne zabawki nie kryją się nawet z militarnymi skłonnościami, a sklepy dla młodych pełne są pistoletów, żołnierzyków, czołgów, helikopterów, myśliwców i innych przedmiotów służących do krzywdzenia bliźnich. Tata Potwora uważa, że potomek mógłby posiadać np. pistolet na piankowe strzałki, ale napotyka tutaj zdecydowany opór Mamy Potwora. Ustalili zatem razem, że młody otrzyma takową zabawkę lub pozwolenie na jej zakup, o ile uda mu się udowodnić, że potrafi się nimi racjonalnie bawić. Na razie idzie mu słabo. U najlepszego przyjaciela dorwał właśnie taką broń i wycelował w Mamę, po czym pociągnął (podobno przypadkiem) za spust. Punktów na tym nie zarobił, oj nie. Często za to bawi się w wojnę klockami. Ostatnio Tata Potwora usłyszał następujący monolog:

– Uwaga! Następuje rozpętanie wojny światowej. – tu ludziki walczą ze sobą. Jeden pada na twarz. – Zły pokonany hurra! Uwaga uwaga! wojna zostaje odwołana.

I już. Szybko i sprawnie.

*Będziemy ją uprawiać jawnie i z pełną premedytacją, jak nam za nią zapłacą. Może być w klockach, wiadomo jakiej marki 😉

Facebooktwittermail
Facebook

Page 2 of 2

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén